niedziela, 21 października 2012

Rozdział 13 – „Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy.******”


23 stycznia 2011 r.
            Zbyszek od wyjazdu Anastazji starał się wrócić do normalnego życia. Jednak wspomnienia były tak żywe, że zadawały mu się realne. Tęsknił za nią. Potrzebował jej. Jednak nie mógł jej mieć. Był odpowiedzialny za swoją rodzinę. Musiał przede wszystkim myśleć o synu, którego kochał i dla którego był gotowy do poświęceń. Wiedział, że on i Anastazja muszą iść swoimi ścieżkami życia, które nigdy nie będą wspólną. Jednak ich przeznaczeniem było się spotkać i zaznać prawdziwej i szczerej miłości.
Żadne przeznaczenie nie jest lepsze od innego tylko człowiek musi uszanować to, które w sobie nosi.*
            W ten weekend miał zostać sam z synkiem. Iza miała pojechać do rodziców a przynajmniej tak twierdziła. Bartman zgodził się na to ale nie pozwolił zabrać jej Krzysia. Doskonale wiedział w jakich warunkach mieszkają jego nigdy nie poznani teściowie i za nic w świecie nie chciał się zgodzić aby jego syn przebywał w takich warunkach. Z opowieści Izy nie było to przyjemne miejsce. Ostro zaprotestował dzień wcześniej a to wywołało nie zadowolenie Izy. Zbyszek zgodził się żeby jego syn widywał się z dziadkami, ale tylko w jego mieszkaniu i zdania nie zamierzał zmieniać bez względu na wszystko. Zresztą Bartman nigdy nie poznał rodziców swojej żony. Nie pojawili się na ślubie ani na chrzcinach Krzysia. Kompletnie nie wiedział jakimi są ludźmi.
- Jesteś pewny, że Krzyś nie może jechać ze mną? – spytała wychodząc z sypialnie razem z walizką. – Nie widzieli wcale Krzysia – dodała Iza.
- To niech przyjadą do nas. Widzisz w tym jakiś problem?
- Nie.
- Widzisz. Twoi rodzice kompletnie nie palą się aby poznać swojego wnuka, więc jeśli oni się do tego nie spieszą to nie będziemy ich do tego zmuszać.
- Wiesz oni boją się różnicy poziomu klas.
 - Klasy społeczne już dawno w Polsce nie istnieją, a moi rodzice nie osądzają innych przez pryzmat pieniędzy, a przez to jak się zachowują.
- Zbyszek, ale…
- Iza powiedziałem coś. Nie zabierzesz ze sobą Krzysia.
- Ale przecież ty masz popołudniu trening przed meczem. Kto będzie przez ten czas z Krzysiem? Weźmiesz go ze sobą na halę?
- Nie. Kasia go popilnuje podczas mojego treningu jak i meczu. Już z nią rozmawiałem. Nie musisz się martwić. Wiem, że jesteś jego matką i boisz się go zostawić samego pierwszy raz, ale ja jestem jego ojcem i wiem jak się zająć swoim synem – powiedział Zbyszek i pocałował Izę w czoło. – Spóźnisz się na pociąg – dodał z uśmiechem, a blondynka opuściła mieszkanie.
            Zbyszek wypuścił z płuc powietrze. Cieszył się, że Izy nie ma. Potrzebował odpoczynku i samotności. Chciał wszystko sobie przemyśleć. Tak, to prawda. Kochał Anastazję, ale nie mógł z nią być ze względu na Krzysia. Jednak dopiero teraz zaczęło do niego docierać, że żyjąc w kłamstwie jakim było małżeństwo z Izą nie da synowi tego co najważniejsze – szczęścia. A przecież tego pragnął. Tego dla niego chciał. A on – Zbigniew Andrzej Bartman – szczęśliwy był tylko przy Anastazji.
Tak, jak listy zamykane w butelkach,
które leżą gdzieś głęboko na dnie,
tak, Ty piękniejsza, połowa mego serca,
którą kiedy na pewno odnajdę.**
            Siatkarz zastanawiał się czy Mazur choć trochę o nim myśli? Czy wspomina ich wspólne chwile? Czy tęskni za nim tak jak on za nią? Czuł się kompletnie rozbity. Tylko udawał, że wszystko jest w porządku. Żył wśród ludzi lecz tak naprawdę żył obok nich. Marzył tylko o tym żeby móc cofnąć czas i nie pozwolić jej wyjechać.
Chcę wiedzieć, że nie tęsknisz
i że może gdybym wtedy
nie pozwolił Tobie odejść
nie mówiąc Tobie „zostań”**
            Tak. Cofnięcie czasu to było coś o czym marzył, ale to było realne życie, a nie jakiś serial czy film fantastyczny. Tu nie miał na to szansy. Tu wszystko toczyło się naprawdę i wszystko przeżywało się od razu bez jakiejkolwiek próby generalnej. Życie było okrutne. Potrafiło zadawać najgorszy ból, bo stawiło na naszej drodze pewne osoby za późno gdy nie możemy już wiele zmienić bądź gdy boimy się zaryzykować. Jest też okrutne, bo stawia ludzi za wcześnie gdy jeszcze nie wiele rozumiemy, gdy ich nie doceniamy. Zbyszek czuł się źle, ponieważ zranił Anastazję, ale to było jedyne wyjście z tej sytuacji, a przynajmniej tak myślał. Bywały momenty kiedy wmawiał sobie, że Mazu nic do niego nie czuje, że dla niej to była tylko chwila. Jednak wtedy przed oczami stawała mu scena z hotelu kiedy wyznawała mu miłość. Każde jej słowo wyryło mu się w pamięci i było prawdziwe – i chociaż bardzo się starał temu zaprzeczyć to jednak nie umiał. Każda jego myśl była poświęcona jej i tylko jej.
Myśli, których się nie zdradza, ciążą nam, zagnieżdżają się, paraliżują nas, nie dopuszczają nowych i w końcu zaczynają gnić.***
            Cały dzień zajmował się Krzysiem, a późnym popołudniem poszedł na trening. W tym czasie z jego synkiem była jego siostra – Katarzyna Bartman. Panna Bartman uwielbiała swojego bratana. Był bardzo spokojnym dzieckiem. Jednia nie był kompletnie podobny do ojca. Owszem widziało się podobieństwo do Izy, ale był kompletnie inny od Zbyszka. Najbardziej Kasię zastanawiały rude włosy. W ich rodzinie jeszcze nigdy nie było osoby, o takim kolorze włosów. Możliwe, że to był gen ze strony Izy, ale Kaśka nie ufała swojej bratowej. Dla niej ta ciąża od początku była podejrzana. Nie znała blondynki wcześniej, ale intuicja kazała jej uważać na kobietę. Po prostu czuła, że cos ukrywa przed Zbyszkiem. Od kiedy dowiedziała się, że będzie przez jeden dzień opiekować się Krzysiem planowała poszperanie po mieszkaniu w celu znalezienia dowodów.
            Gdy położyła bratanka spać, weszła do sypialni małżeństwa. Był to niewielki pokój z łóżkiem i wielką szafą. Kompletnie nie wyczuwała miłości, którą powinno być wypełnione to pomieszczenie. Podeszła do szafy i zaczęła otwierać szuflady. Początkowo trafiła na bieliznę czy koszulki. W końcu jednak znalazła książeczkę zdrowia Krzysia oraz Izy. Sprawdziła grupy krwi i mieli różne. Porównała z brata i też nie były takie same. Siedziała na podłodze i wpatrywała się w to z niedowierzaniem. Miała jasny dowód na to, że Krzyś nie był synem jej młodszego brata. Szperała dalej i znalazła pęk listów. Były zaadresowane do Izy. Otworzyła jeden z nich mimo, że nie powinna. Wodziła wzrokiem po tekście i nie wierzyła w to co czyta. Adresatem był bez wątpienia mężczyzna. Z treści wynikało, że darzył Izę wielkim uczuciem i że znał ją jeszcze nim ona poznała Zbyszka. Ten człowiek, który pisał te listy wiedział, że mały Bartman jest ego synem. Kasia nieczytana dalej, bo usłyszała płacz bratanka. Schowała pośpiesznie listy i włożyła je tak jak leżały do szuflady. Jako dowód liczyła, że starczą jej tylko trzy książeczki zdrowia. Położyła je na stole w salonie i udała się do dziecinnego pokoju. Wzięła dziecko na ręce i dotknęła jego czoła. Było gorące.
- Ej, Bąblu ty masz gorączkę – powiedziała.
            Próbowała uspokoić chłopczyka oraz dodzwonić się do Zbyszka. Z Krzyśkiem trzeba było jechać na pogotowia. Mały był rozpalony i cały czas płakał. Po piętnastu minutach do mieszkania wszedł Zbyszek, który zaalarmowany płaczem syna natychmiast zjawił się w salonie.
- Kasia co się dzieje? – spytał biorąc dziecko na ręce.
- Trzeba jechać na pogotowie. Mały ma gorączkę. Wcześniej porównaj sobie grupy krwi waszej trójki – powiedziała i otworzyła książeczki zdrowia na odpowiedniej stronie.
- Kasia, ale po co? Ubieraj się. Jedziemy do szpitala.
- Porównaj – ton głosu siostry nie był miły.
            Brunet zerknął i od razu zrozumiał o co chodziło jego siostrze.
- To znaczy, że Krzyś nie jest moim synem? – spytał i modlił się żeby siostra zaprzeczyła.
- Najprawdopodobniej, ale potwierdzić wszystko mogą badania DNA.
Są w życiu chwile gdy myśli się, że jest tak źle iż gorzej być nie może. Wtedy właśnie okazuje się… że jednak może.****
            Zbyszek i Kasia szybko udali się do szpitala. Mały Bartman został natychmiast przyjęty i zbadany. Lekarz orzekł zapalanie oskrzeli i bez sprzeczny pobyt dziecka w szpitalu. Zbigniew patrzył jak lekarze zajmują się jego dzieckiem, a w zasadzie nie jego. Grupy krwi były inne. Nie rozumiał jak Iza mogła go tak oszukać. Był zszokowany. Nie kochał jej – fakt i połączyła ich tylko wspólna noc, ale to nie był powód żeby wrabiać go w dziecko. Jak przez mgłę dotarły do niego słowa lekarza, że powinien wrócić do domu po kilka rzeczy. Kierując się w stronę wyjścia wpadł na kogoś. Była to Julia Mazur ubrana w błękitną piżamę. Była blada i miała wory pod oczami. Włosy straciły blask. To był cień dawnej Julki.
- Zbyszek? – spytała zachrypniętym głosem.
- Tak – odpowiedział, ale dalej nie docierało do niego nic ze świata zewnętrznego.
- Co ty tu robisz?
- Co? – spytał i zmusił się ostatkiem sił do koncentracji.
- Pytam się co tu robisz? – powtórzyła cierpliwie swoje pytanie.
- Krzyś ma zapalenie oskrzeli.
- Jak to?
- Nie wiem. Nagle dostał wysokiej gorączki. A co ty tu robisz?
 - A takie tam problemy zdrowotne – odpowiedziała patrząc w ścianę.
- A jak się czujesz?
- W miarę.
- Przepraszam za Michała – powiedział Zbyszek.
- Ty?!
- Tak.
- Przecież nie wiedziałeś co planuje Mi… Kubiak – powiedziała.
- Wiesz, nie ciebie pierwszą tak potraktował. Nie wiem czemu to wszystko robi. Cały czas mści sięga przeszłość której i tak nie zmieni. Wiem, że nie powinienem tego mówić, ale on próbował najpierw zdobyć Anastazję. Twoją tragedią chciał ją ukracać.
- Po co mi to mówisz? Zdradzasz przyjaciela.
- Wiesz… Nigdy nie popierałem tego co robi. Nie powstrzymałem go, a powinienem. Jednak i ja w tym czasie popełniłem kilka błędów. Skupiłem się na sobie, ale to mnie nie usprawiedliwia. Przepraszam.
- Zbyszek nie jesteś temu winny. Zmieniłeś się.
- Życie mnie do tego zmusiło – powiedział z lekkim uśmiechem i odszedł.
To ważne, bardzo ważne, by cząstkowo odchodziły stare struktury osobowości i powstawały nowe, lepsze. Bo przecież życie to ciągła zmiana, przemiana w duszy i na zewnątrz.*****
            Brunetka patrzyła za odchodzącym siatkarze. Nie chciała pytać, ale czuła, że w życiu Bartmana stała się wielka tragedia. Mówiły to jego oczy, jego gesty, głos. Nie chciała go wypytywać o co chodzi, ale podejrzewało, że jego małżeństwo długo i nie jest tak idealne za jakie wszyscy je mają. Ona o tym wiedziała, bo Nastia opowiedziała jej historię romansu. Zresztą gdyby Zbyszek kochał swoją żonę to nigdy by jej nie zdradził. Julia postanowiła wrócić na swój oddział, który stał się, a w zasadzie musiał się stać domem. Po nieudanej próbie samobójczej, po której wylądowała w szpitali, gdzie zrobiono jej wszelkie badania wyszło, że ma białaczkę. Teraz nie walczyła o bycie jak najbliżej siatkówki, ale o coś cenniejszego – o swoje życie, które wisiało na włosku. Jednym ratunkiem dla Julii był przeszczep. Chemioterapie przedłużały tylko jej los. Ta wiadomość kompletnie zdołowała nie tylko Julię i jej rodziców, ale również Anastazję, która bardzo przeżywała, że nie może być blisko kuzynki. Dzwoniła codziennie i opowiadała swój dzień, ale również zaangażowała się w poszukiwanie dawcy.
            Co się zaś tyczy Michała Kubiaka to dziewczyna nie miała z nim kontaktu i cieszyła się z tego. Nie chciała go widzieć. Uważała go za największą pomyłkę w swoim życiu. Chciała o nim po prostu zapomnieć, ale za każdym razem gdy wieczorem zamykała oczy widziała jego uśmiechniętą twarz. Wierzyła, że jednak nadejdzie dzień kiedy o nim zapomni, gdy zniknie z jej pamięci i życia. Żałowała, że nie posłuchała swojej kuzynki, gdy ta chciała ją przed nim ostrzec. Nie wierzyła. Zarzucała, że jest po prostu zazdrosna.
            Poczuła słone łzy pod powiekami. Zaczęła głęboko oddychać żeby się nie rozpłakać. Nie chciała tracić ich na kogoś kto nie jest ich wart.
Jak rozpoznać ludzi, których już nie znamy?
Jak pozbierać myśli z tych nieposkładanych?
Jak oddzielić nagle serce od rozumu?
Jak usłyszeć siebie pośród śpiewu tłumu […]
Jak odnaleźć nagle radość i nadzieję?******
*Jorge Luis Borges
**Michał Kaczmarek – „Halo, ja czekam”
***Eric – Emmanuel Schmitt
****Rafał Kosik
*****Barbara Rosiek
******Marek Grechuta – „Dni których nie znamy”
***
Witam.
Wiem, że długo mnie nie było, ale różnego rodzaju wyjazdy, studia, praca i praca zabierają masę mojego wolnego czasu. Cóż, ale o oto jestem z nowym rozdziałem. 
Liczę, że nie obrazicie się jeśli przez najbliższe dwa góra trzy tygodnie zajmę się tylko tym opowiadaniem, które chce skończyć. Zostały nam już tylko dwa rozdziały, które chce napisać żeby móc definitywnie pożegnać się z tym może nie do końca udanym opowiadaniem, w które przelałam wiele serca i emocji. 
Jeszcze dziś uzupełnię menu i w sumie blog będzie wyglądał tak jak powinien. Tak wiem - mam zapłon. 
Pozdrawiam i dziękuję, że jesteście. 

14 komentarzy:

  1. Cieszę się że w końcu wyszło że Krzyś nie jest synem Zbyszka, to był wiadomo od początku i za każdym razem, aż się we mnie kotłowało że Iza oszukuje Zbyszka, a on ślepo tkwi w tym małżeństwie tłumacząc sobie że wszystko robi dla swojego syna, Mogę sobie tylko wyobrazić ze teraz życie Bartman legło w gruzach bo tak naprawdę wszystko w co wierzył i dlaczego to robił upadło. Rodzice Izy to dziwni ludzie, ale wcale nie sąjakimś ewenementem, w moim bliskim o otoczeniu też znam taką rodzinę gdzie dziadkowie w ogóle nie interesuj asie ani swoja wnuczką a nawet córką, to jest dla mnie chore. Jestem w szoku jak potoczyły się losy Julii nie dość ze targnęła się na swoje życie, to teraz jeszcze ta śmiertelna choroba, która niestety jest mi dość bliska, i zawsze jak o niej czytam to mam ciarki na plecach. Żal mi jej że mimo to iż Kubiak tak z nią postąpił to ona nadal tak jakby pielęgnuje jego obraz w głowie, niestety uczucie czasami jest aż tak ślepe i nic na to nie poradzimy.
    Jak widzisz jestem u ciebie i mam nadzieję że akurat na twoje blogi znajdę zawsze czas, bo warto :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, że jesteś :*. Twoje komentarze są dla mnie bardzo ważne - każde są - jednak od Ciebie zawsze dowiaduje się tego co chce.

      Usuń
  2. No i Zbyszek wreszcie poznał prawdę. Kłamstwo ma krótkie nogi i prędzej czy później wychodzi na jaw.
    Ciekawe co Zbyszek teraz zrobi?
    Mam nadzieje, ze znajdzie się dla Juli dawca. W końcu jest młodą kobietą, która zasługuje na to aby cieszyć się życiem. A co do Kubiaka to mam nadzieje, że kiedyś on się opamięta i jeszcze na kolanach będzie błagać Julię o wybaczenie :)
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż życie nie jest łatwe i bardzo mocno czasami daje po plecach. Jednak po każdej burzy wschodzi słońce, a przynajmniej powinno.

      Usuń
  3. O matko jak mi szkoda i Julii i Zbyszka. Ich oboje życie nie rozpieszcza. Ale to, że Krzyś nie jest synem Bartmana zburzy jego świat - w to co wierzył straciło nagle sens. Podobnie jak Julka - ufała Michałowi, a on postąpił tak jak postąpił. Jestem ciekawa kiedy Kubiak wreszcie pójdzie po rozum do głowy i czy to w ogóle nastąpi?

    Czekam z ogromną niecierpliwością na następne odcinki. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nastąpi czy nie Kubiak jest w tym opowiadaniu ostatnim mężczyzną na jakiego zwróciłabym uwagę.

      Usuń
  4. Krzyś nie jest synem Bartmana? To mnie w tym momencie zaskoczyłaś. Takiego obrotu akcji się nie spodziewałam. Jak widać Zbyszek nie będzie miał teraz łatwo. Okazało się, że Izabela okłamała go i na domiar złego zrezygnował z miłości swojego życia dla rodziny, dla syna, który tak naprawdę nie jest jego. Jestem ciekawa, co jeszcze dla nas przyszykowałaś. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, że Krzyś nie jest synem Bartmana kilka osób wysnuło wcześniej, bo dawałam na to sygnały, ale może nie każdy doczytał :). Przygotowałam dwa ostatnie rozdziały :D

      Usuń
  5. Myślę, że Zbyszek jednak miał przeczucie, że Krzyś nie jest jego, a właściwie jest! On go kocha i on go wychowuje i mam nadzieje, że uczucie jakim teraz bęzie darzył żone nie odbije się na niewinnym dziecku. Krzyś też ma tylko jednego ojca i nieodpowiedzialną matkę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że bardziej niż o uczucia Krzysia chodzi o zranioną dumę Zbyszka. On kocha swoje dziecko - co pokaże w ostatnim rozdziale. Jednak został oszukany, a mężczyzna, który został oszukany łatwo nie wybaczy.

      Usuń
  6. Moim zdaniem rodzicem dziecka jest ta osoba, która je kocha i wychowuje, a nie ta, która dała materiał genetyczny. Od samego początku, czytając tego bloga, miałam takie przypuszczenia, że Krzyś nie jest biologicznym synkiem Zbyszka. Dało się to wyczytać między wierszami... Zastanawiam się tylko, jak dalej Bartman zachowa się w stosunku do dziecka, bo to, że nie będzie już z Izą jest pewne. Mam wrażenie, że dziewczynie było na rękę to, że syn nie pojechał z nią do rodziców. Ci rodzice, to też chyba jakiś przekręt i wcale do nich nie jedzie, przynajmniej ja to tak odczułam...
    Julka dużo przeszła w swoim życiu,a do tego jeszcze ta choroba. Współczuję jej i jej rodzinie, bo niestety doskonale wiem, jak teraz się czują... Mam jednak nadzieję, że dziewczyna powalczy o życie i pomimo tego, że będzie bardzo trudno, to znajdzie się jakiś dawca :) Pomimo tego, że Kubiak ją tak strasznie skrzywdził to w dalszym ciągu żywi do niego jakieś uczucia. Mam nadzieję, że Michał się ogarnie i postanowi naprawić swoje błędy i stworzą z Julką udany związek, a jeśli nie, to liczę na to, że dziewczyna spotka na swojej drodze wspaniałego faceta, który będzie jej wart :)
    Czekam niecierpliwie na kolejny, nulka :*
    P.S. Jeśli znajdziesz czas, to bardzo proszę, poinformuj mnie o nowości tutaj ;) gg masz w zakładce 'informowani'

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Nie ten kto dał materiał genetyczny, ale ten kto wychowuje jest rodzicem. Jednak u mężczyzn działa to w trochę bedziej skomplikowany sposób. Oni nienawidzą być oszukani. Nienawidzą dowiadywać się, że to nie oni spłodzili swojego potomka.

      Usuń
  7. Chyba najbardziej w tym opowiadaniu żal mi Bartmana. Po pierwsze tkwi w związku z osobą której nie kocha,po drugie nie może byc z tą ktora tak bardzo zawładnęła jego sercem,a po trzecie dowiaduje się ze Krzyś tak naprawdę nie jest jego synem. Mimo ze to własnie syn "stał na przeszkodzie" (nie dosłownie) do jego szczęścia,to z pewnoscia bedzie dla niego wielki cios,bo przeciez pokochał tego dzieciaka nad życie.
    Biedna Julia... Kubiak potraktował ją jak zabawkę,a ona tak naiwnie uwierzyła. Wierzę w to,ze otrząsnie się z tego przy boku kogoś kto naprawdę ją pokocha a nie wykorzysta jak Michał. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julia z tego wszystkiego wyjdzie silniejsza niż ktokolwiek może się spodziewać.
      Co do Bartmana to nie usłałam jego drogi różami. Jednak czasami i tak bywa w życiu ;)

      Usuń