30 grudzień 2010 r.
Anastazja
stała w łazience. Ręce oparte miała o umywalkę, głowę spuszczoną w dół, a po
jej policzkach spływały łzy. Nie wiedziała już ile ich wylała. Cały dzień
spędziła w swoim pokoju, na przemian: śpiąc i płacząc. Nie wiedziała czemu tak
bardzo się tym wszystkim przejęła. Przecież to nie było nic takiego – w ten
sposób z pewnością pomyślałoby wiele osób. Para obcych sobie osób przespała się
ze sobą i mogą teraz o tym zapomnieć. Dla panny Mazur nie była to rzecz łatwa
do zapomnienia, ponieważ złamała swoją zasadę. Nie mogła zrozumieć, czemu dała
ponieść się emocjom. Nigdy wcześniej jej się to nie zdarzało. Zawsze umiała się
opanować i jakąkolwiek decyzję podjąć z chłodną głową. Umiała się opanować, ale
teraz jej to nie wyszło. W żaden sposób nie usprawiedliwiała się alkoholem. Jej
mama zawsze powtarzała „Jeśli ktoś nie umie pić, to nie powinien tego
robić.”
- I miała
rację – stwierdziła siatkarka i spojrzała w lustro.
Długo zbierała się do tej czynności.
W końcu jednak - odważyła się. Wstydziła się spojrzeć sobie w oczy. Nie umiała.
Wyrzuty sumienia krzyczały w jej głowie, a ona nie wiedziała jak je zagłuszyć.
W lustrze odbijała się twarz bladej dziewczyny z mokrymi włosami, które powoli
zaczynały się kręcić. Brązowe oczy ukryte zakonem zbierających się łez.
Czerwone policzki, po których spływała słona ciecz. Była na siebie wściekła tak
bardzo, że ze złości uderzyła w lecącą z kranu wodę, którą ochlapała wszystko
dookoła, ale to mało ważne. Anastazja nie wiedziała, że jej życie dopiero teraz
skomplikuje się jeszcze bardziej.
Bóg nie
zsyła nam rozpaczy, aby nas zabić, lecz by nowe pobudzić w nas życie.*
Kobieta łapała coraz szybciej
powietrze. Za wszelką cenę próbowała się uspokoić. Nie chciała odpowiadać na
dziwne pytania swojej kuzynki, która do domu wróciła godzinę później niż
Anastazja. Julia nie zauważyła, że Nastia wyszła z klubu z Bartmanem – ku uldze
starszej Mazur –ale ktoś przekazał jej, że dziewczyna wyszła z klubu; nie dodał
tylko z kim. W końcu Mazur starła łzy i obmyła twarz zimną wodą. Wklepała krem
nawilżający i miała już wychodzić, gdy usłyszała, że ktoś puka do drzwi.
Postanowiła zostać w środku, ponieważ miała na sobie tylko pidżamę - na którą
składała się krótka bluzka i krótkie szorty - bo szlafrok dziewczyna zostawiła
w pokoju.
Drzwi wejściowe otworzyła mama
siatkarki, która robiła dziewczynom kolację. Za drzwiami stał wysoki mężczyzna,
a jego mina nie należała do przyjemnych.
- Dzień
dobry, a w zasadzie dobry wieczór – powiedział, a Anastazja miała wrażenie, że
gdzieś już słyszała ten głos, ale nie mogła sobie przypomnieć gdzie.
- Czego
chcesz? - ton matki dziewczyny nie
zapowiadał niczego dobrego.
-
Porozmawiać z Anastazją – odpowiedział, a po odgłosach, osoba, która była w
łazience stwierdziła, że mężczyzna wszedł do środka.
- Nie
porozmawiasz z nią, bo nie pozwolę ci na to.
- Mam do
tego prawo – stwierdził gość.
- Nie masz.
Nie po to ją przed tym wszystkim chroniłam przez dwadzieścia trzy lata, abyś ty
teraz to wszystko zniszczył jedną rozmową – głos Heleny Mazur był stanowczy i
nieznoszący sprzeciwu.
- Mam. Pani
jej nie chroniła, tylko okłamywała przez ten czas. Podobnie jak mnie moja
matka.
- Bo taka
była umowa między nami.
- Umowa? A
co my jesteśmy? Jakieś towary? Mieliśmy prawo wiedzieć o swoim istnieniu! –
mężczyźnie zaczynało brakować już cierpliwości.
- Źle ci
było przez ten czas?
- Nie chodzi
o to czy było źle, ale o zatajenie prawdy! W końcu jesteśmy rodzeństwem.
Anastazja jest moją siostrą… - dziewczyna, która była ukryta w łazience o mały
włos nie krzyknęła z wrażenia.
- Zamilcz.
Wynoś się stąd i nigdy nie wracaj. Zapomnij o niej – zażądała matka siatkarki.
- Nie!
Wyjdę, ale z pewnością wrócę – powiedział mężczyzna i wyszedł z mieszkania.
Ktoś powiedział mi, że życie to młyńskie koło. Obraca się. Sztuka
polega na tym, żeby zatykać nos, kiedy się jest pod wodą i nie dostać zawrotu
głowy, kiedy jest się na górze.**
Anastazja łapała ciężko powietrze jak
ryba wyrzucona na brzeg. Nie wierzyła w to, co usłyszała. Jej mama miała przed
nią tajemnicę, którą ukrywała przez dwadzieścia trzy lata. Przez całe życie
była oszukiwana i żyła w świadomości, że była jedynym dzieckiem swojego
nieżyjącego ojca, a to wszystko okazało się wierutnym i nic nie wartym
kłamstwem. Wszyscy wokół niej o tym wiedzieli, tylko nie ona. Nikt jej nie
chciał o niczym powiedzieć. Nikt nie rozumiał jej potrzeby dowiedzenia się
czegoś o ojcu. Wszyscy twierdzili, że to tylko jej fanaberie związane z wiekiem
i że kiedyś jej przejdzie. Co prawda mama opowiadała jej różne historie
związane z Jurkiem, ale teraz dziewczyna nie miała żadnej pewności, że były
prawdziwe. Dlatego postanowiła zagrać z mamą w otwarte karty, póki sprawa jej
przyrodniego rodzeństwa jest jeszcze gorąca. Wyszła z łazienki i od razu
skierowała swoje kroki do kuchni, skąd dochodziły odgłosy gotowania.
- I jak się
czujesz kochanie? Lepiej ci? – zapytała z troską rodzicielka Anastazji.
- Tak.
Lepiej – siatkarka nie mogła znieść tego, że jej mama udawała, że nikogo nie
było. – Kto pukał? – spytała niewinnie.
- A ktoś się
pomylił – rzekła bez chwili zawahania Helena Mazur.
- Tak?
- Tak.
- Kłamiesz –
powiedziała Anastazja.
Ton jej głosu był stanowczy i ostry
jak brzytwa. Z oczu biła pewność siebie, jaką emanowała na boisku.
- Co? Jak
można mi zarzucać kłamstwa? Czy kiedykolwiek cię okłamałam? – kobieta spojrzała
na swoje jedyne dziecko i od razu poznała, że Anastazja wie o wszystkim.
- Całe życie
mnie okłamywałaś. Twierdziłaś, że tata nie miał dzieci tylko żonę, której nie
kochał i planował z nią rozwód. Zataiłaś przede mną fakt, że mam przyrodnie
rodzeństwo. I teraz też bezczelnie kłamiesz, twierdząc, że to była pomyłka. Masz
mnie za idiotkę? Myślisz, że możesz tak bezprawnie okłamywać mnie przez cały
czas? Mylisz się! Wynoś się stąd! – po policzkach Mazur spływały łzy, ale nie
mogła się ugiąć.
- Nastia,
ale…
- Wynoś się
stąd! Jesteś oszustką, która chciała mnie pozbawić rodziny! On też się o tym
dowiedział teraz, co? – nie teraz, teraz nie mogła się ugiąć.
-Tak.
Chociaż to nigdy miało nie wyjść na jaw…
- Wynoś się
stąd! No już! – Anastazja krzyczała i trzęsła się ze złości, a ręką wskazywała
matce drzwi.
Kobieta stała dłuższą chwilę i
wpatrywała się w swoje jedyne dziecko, które tak zraniła. Liczyła, że Anastazja
powie ‘przepraszam’ i poprosi ją o wyjaśnienia, ale tak się nie stało. Z
brązowych tęczówek biła pewność siebie, złość i nienawiść do kobiety, która
nosiła ją dziewięć miesięcy pod swoim sercem, a potem przez dwadzieścia trzy
lata darzyła miłością i poświęcała dla niej i jej potrzeb całą siebie.
- No wynoś
się! – krzyknęła z całych sił, a potem wzorkiem odprowadziła matkę do drzwi.
Gdy te zamknęły się za kobietą,
Anastazja oparła się o ścianę i zaczęła szlochać. Czuła się tak bardzo oszukana
i samotna. Nie było nikogo, kto by jej pomógł. W takim stanie znalazła ją
Julia, która od razu ją do siebie przytuliła.
- Co się
stało?
- Nie ważne.
Chcę być sama – powiedziała Anastazja i udała się do swojego pokoju, gdzie
rzuciła się na łóżko i płakała cicho w poduszkę.
Nigdzie nie jesteśmy bardziej samotni niż leżąc w łóżku, z naszymi
tajemnicami i wewnętrznym głosem, którym żegnamy lub przeklinamy mijający
dzień.***
***
Mężczyzna
zdenerwowany zbiegł po schodach. Wszystko się w nim gotowało. Nie mógł
uwierzyć, że ta kobieta była taką egoistką i chciała mieć córkę tylko dla
siebie. Zabroniła mu się zbliżać do Anastazji, ale on tego tak nie zostawi.
Obiecał sobie, że pozna swoją siostrę i nawiążę z nią jakikolwiek kontakt.
Chciał wiedzieć jaka jest. Co lubi, a czego nienawidzi. Do tej pory nie mógł
zrozumieć, dlaczego jego matka oszukiwała go przez ponad dwadzieścia lat, ale
wiedział, że czas na rozmowę o tym, przyjdzie później. Teraz musiał jak
najlepiej i najszybciej dotrzeć do panny Mazur. Teraz liczyło się tylko to.
Całe jego życie prywatne stanęło na głowie i podporządkowało się temu. Syn nie
rozumiał wiele, ale żona wspierała go i była gotowa na rozmowę o każdej porze dnia
i nocy. Wspierała go i tylko za jej namową był tutaj. Na to wykorzystywał swoje
dwa wolne dni w klubie, które powinien poświęcić rodzinie, dla której miał tak
mało czasu. Syna widywał głównie wieczorami, kiedy szykował się do snu, ale
wtedy było już za późno na jakiekolwiek zabawy z malcem. Kochał swoje dziecko.
Uwielbiał na niego patrzeć, kiedy malował różnego rodzaju rysunki, gdy udawał,
że czyta książki, a zwłaszcza, gdy budował różnego rodzaju zamki z klocków.
Kiedy tak patrzył na swoje - jeszcze - jedyne dziecko, to zawsze żałował, że
mały nie będzie miał nigdy cioci lub wujka, którzy rozpieszczaliby go do granic
możliwości. Do tej pory ani on, ani jego żona nie mieli rodzeństwa. Lecz teraz
mogło się to zmienić. Jednak byłoby za pięknie gdyby ktoś nie kład mu kłód pod
nogi. Mężczyzna mocniej zacisnął dłonie na kierownicy żeby się uspokoić, bo
prowadzenie pod wpływem silnego wzburzenia emocjonalnego było niewskazane.
Oddychał głęboko. W końcu odpalił samochód i ruszył w stronę hotelu, w którym
miał spędzić noc. W drodze obmyślał jakikolwiek plan, który mógłby być w tym
momencie użyty. Myślał o tym, aby poprosić o pomoc Ireneusza Mazura, ale od
razu coś mu podpowiedziało, że to nie zadziała, bo dziennikarz porozmawia z nim
na każdy temat, ale nigdy nie pomoże dotrzeć mu do Anastazji.
- Cholera!
Zawsze pod górkę – warknął wysiadając z auta.
***
W
mieszkaniu Zbyszka Bartmana panowała niczym niezmącona cisza. Nie była to żadna
nowość. W tej rodzinie niewiele mówiono. Małżonkowie – Zbigniew i Izabela – nie
rozmawiali prawie wcale. Głównie z powodu braku tematów do rozmów. Mężczyzna
nie miał o czym debatować ze swoją żoną. Nie kochał jej i była mu kompletnie
obojętna. Ciężko było mu nawet przeprowadzić prostą, a wręcz banalną konwersację.
Nie umiał. Coś go blokowało. Mimo usilnych prób Izy ich wymiana zdań kończyła
się po pięciu minutach zbyt uprzejmej rozmowy, która była słodka jak miód. Cały
problem polegał na tym, że gdy znajdowali się między ludźmi umieli ze sobą
wymieniać poglądy i nie było to dla nich męczące. Wtedy szło im to łatwiej i
nie było to zbyt sztuczne. Jednak, gdy tylko przekraczali próg swojego
mieszkania rósł między nimi mur, a każda próba zburzenia go kończyła się
niepowodzeniem. Łączył ich tylko syn, który był zbyt mały, żeby cokolwiek
zrozumieć, ale z pewnością wyczuwał, że między nimi coś jest nie tak. Wyczuwał
ich emocje, które nie należały do najlepszych. Zbyszek mimo tego, że Krzyś był
wpadką kochał go i był mu w stanie nieba przychylić, ale nie umiał pokochać
jego matki. Iza była jego kompletnym przeciwieństwem. W tym przypadku nie
sprawdzało się powiedzenie, że przeciwieństwa się przyciągają. Izabela była
piękną blondynką, o uroczym uśmiechu, który podziałał na Zbyszka tej przeklętej
nocy, której konsekwencje będzie musiał ponosić do końca życia. Bartman nie
miał wątpliwości, że jego koledzy z drużyny zazdroszczą mu takiej kobiety u
boku. Nigdy nie mógł zarzucić Izie, że jest niezadbana. Kilogramy po ciąży
zrzuciła bardzo szybko, a urodzenie Krzysia dodało jej uroku. Macierzyństwo
działo na jej korzyść. Jednak dopiero niechciane małżeństwo uświadomiło
Zbyszkowi, że to nie wygląd jest najważniejszy, a wnętrze. Teraz jednak nie był
w stanie nic zrobić. Był zamknięty w tym związku, w którym się dusił. Czuł się
wolny, bo Iza go nie ograniczała. Mógł robić to, co chce, ale jednak coś go
dusiło.
Nikt nie
jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w
rzeczywistości nim nie jest.****
Na dodatek dobijały go
wspomnienia minionej nocy. Zbyszek obiecał sobie, że nigdy nie zdradzi Izy.
Chciał jej oddać jakikolwiek szacunek, bo wiedział, że i dla niej ten związek
nie jest tym, o czym marzyła. Ale nie udało mu się. Znowu odezwała się w nim dawna
natura. Sam fakt, że chodził bez niej na różnego rodzaju imprezy był według
niego ciosem wymierzonym w policzek, a zdrada była czymś, co nie miało nazwy.
Nie mógł spojrzeć w oczy swojej żony i powiedzieć, że nie bawił się dobrze, bo
wolał z nimi siedzieć w mieszkaniu. Dla niego wyjście z domu było jak oddech
powietrza, który łapała ryba, gdy zbyt długo przebywała na lądzie.
Zbyszek zawsze, gdy patrzył w lustro
widział człowieka, który jest sobą i który nigdy nie zrobi, czegoś - bo
wypada. Jednak życie zagrało mu na nosie i teraz to ono nim rządziło. On tylko
czuł, jak pogrąża się z każdym dniem coraz mocniej w tym całym bagnie i nie ma
siły się z niego wydostać.
*Hermann Hasse
**James Bladwin
***Aais Nin
****Johann Wolfgang Goethe
Prawda wyszła na jaw i Anastazja dowiedziała sie, ze ma rodzeństwo... wcale jej się nie dziwie, ze tak zareagowała... jej matka popełniła błąd ukrywając przed nią prawdę... czekam na kolejny rozdział:)
OdpowiedzUsuń[czar-dni]
Mama ją okłamała i wszystko jeszcze bardziej się skomplikowało.
UsuńŁo matko z ojcem i z córką to się pookomplikowało. Anastazja złamała swoje zasady, Zbyszek złamał swoje, ale oboje wciąż nie mogą o tym zapomnieć i coś mi się zdaję, że nigdy niezapomną. Jakby życie Anastazji nie było pozbawione problemów to jeszcze teraz kłamstwo bliskiej jej osoby wyszło na jaw. Ja jestem bardzo ciekawa jak wątek jej brata się rozwinię, oj bardzo. Cudo moja droga i jaka tu jakość fatalna? Cudo i nie ma to tamto! Do następnego :*
OdpowiedzUsuńI ona i on złamali swoje zasady. On ma problem z rodziną i ona go ma. Łączy ich coś więcej niż nie chcąca odejść w niepamięć noc. I spokojnie to nie Zibi jest bratem Nastii :D
UsuńAlbi mi coś umknęło albo coś bo nie mogę wydedukować kto jest tym bratem:(
OdpowiedzUsuńZbyszek i Anastazja to dwoje bardzo podobnych do siebie ludzi i podobnie zareagowali na to czego się dopuścili. Małżeństwo Bartmanów nie ma sensu - coś takiego źle wpływa na dziecko. Czasem lepiejk mieć dwoje szczęśliwych rodziców osobno niż nieszczęśliwych i zagubionych razem!
Jeśli wydedukowałabyś kto jest bratem Nastii to byłabyś mistrzem. Specjalnie tak go opisuję żeby nie było wiadome o kogo chodzi.Masz rację, że Bartman i Mazur to dwoje podobnych do siebie ludzi.
UsuńNo to pięknie sie porobiło. Anastazja nie ma łatwego życia.. Dowiaduje sie ze ma rodzeństwo po 23 latach kłamst.. Złamała swoje zasady. Ehh chyba trudno jej bedzie sie podnieść. A cios zadała jej własna matka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Chyba najbardziej boli cios zadany przez najbliższą osobę, a Anastazji ktoś taki zadał.
UsuńKochana jak ja się cieszę że tak szybko dodałaś tutaj nowy rozdział. Niech cię uściskam. Pozwól że zacznę od końca. Szczerze to ja w pewien sposób podziwiam Zbyszka, sama nie wiem czy była bym w stanie zdecydować się na taki krok i związać się dla dobra dziecka z osobą której nie darzę żadnym uczuciem. Bartman to wytrzymuje z problemami i coraz trudniej ale jednak nadal trwa przy boku Izabeli. Samo to że złożył przed sbą obietnicę ze jej nigdy nie zdradzi było czymś wielkim, no ale obietnica jest już złamana, teraz tylko pytanie jak długo jeszcze Zibi wytrzyma? Co do Anastazji ja jej współczuje nie dość ze była w fatalnej formie to tym jak potraktował ją Zibi i miała zwyczajne wyrzuty sumienia co do własnej osoby i tego ze dała się ponieść chwili pojawił się jeszcze ten tajemnicy mężczyzna który jest jej przyrodnim bratem. Nie mam bladego pomysłu kto to może być ale podejrzewam siatkarza. To jak Anastazja zareagowała na tą wieść i w jaki sposób potraktowała mamę też ją usprawiedliwia to było dla niej za wiele jak na jeden dzień
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje komentarze :). Zawsze powodują u mnie uśmiech - nawet jeśli wiem, że nie udał mi się rozdział. Ja nie podziwiam Zbyszka. Nikt nigdy nie powinien robić czegoś nie popiera. Należy postępować zgodnie ze swoim sumieniem i postanowieniami.
UsuńDobrze obstawiasz, że to siatkarz :). Ale kto to, to Ci nie powiem.
Ja również rozumiem zachowanie Anastazji. Będąc w słabej sprawności psychicznej dostaje jeszcze nóż w plecy od własnej matki. To musi boleć.
Gdyby mnie własna matka przez tyle czasu okłamywała, to bym była wściekła. Miała prawo go poznać... Czekam na nast. :)
OdpowiedzUsuńMimo tego co się wydarzyło i jak Zbyszek potraktował Anastazję, strasznie mi go szkoda. Wydaje mi się, że nie ma niczego gorszego od trwania w związku bez miłości i tylko bez względu na dziecko. W takich przypadkach paradoksalnie lepiej aby rodzice żyli osobno ale szczęśliwie bo dzieci wyczuwają takie rzeczy a ich życie w takim domu nie jest takim przyjemnym. Zbyszek i Iza na pewno są dobrze ale nie rozumiem dlaczego przez poczucie zwykłego obowiązku wszyscy muszą się tak męczyć.
OdpowiedzUsuńJeśli natomiast chodzi o Anastazję to nie dziwie się, że zareagowała tak a nie inaczej. Ostatnio wszystko jej się wali i w momencie gdy potrzebuje wsparcia od bliskich osób okazuje się, że nawet matka ją oszukuje. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić co można czuć w takiej chwili.
Pozdrawiam.
Wszystkie jak jeden mąż to powtarzacie, ale nie tak prosto to wykonać. Zbyszek chce uczestniczyć w życiu dziecka, a boi się, że Iza ucieknie gdzieś z Krzysiem kiedy tylko wystąpi o rozwód. O to w tym wszystkim tylko i wyłącznie chodzi. Jak się wali to się wali wszystko - mój komentarz dotyczący losów Anastazji.
UsuńMimo,ze dotarłam dopiero dziś to strasznie się cieszę,ze już jest nowy! I mnie wcale nie przeszkadza,ze akcja nie toczy się szybko. Wolę kiedy wszystko klarownie i dokładnie jest opisane niż akcja ma toczyć się z prędkością światła. Wracając do treści: no nie da rady zgadnąć kto jest bratem Anastazji :) Szczerze to współczuję tej dziewczynie. Jej przyrodniemu bratu też,ale ona w tym czasie wystarczająco dużo cierpienia otrzymała. Najpierw ta sytuacja ze Zbyszkiem,a teraz to. Chociaż wstrząsający był jej stosunek do matki to chyba jednak słuszny. Można tłumaczyć to troską i matczyną miłością,ale Nastka jest już na tyle dorosła,ze dawno powinna o tym wiedzieć. Bardzo mi jej żal. Cały świat runął dla niej jak domek z kart. A Zbyszek? No cóż mimo wszystko i tak mi go żal. Sama nie chciałabym się znaleźć w takiej pułapce uczuć i wątpliwości. Pozdrawiam i czekam na kolejny :*
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie z założenia ma dziać się powoli. Ale uczucia mają pojawiać się dość szybko. Nie długo też pojawi się wątek Julii. Musze go tylko zaplanować.
UsuńReakcja Nastii była wstrząsająca, ale przecież nie miała ojca, nie znała go, a przecież brat będzie jakby jego częścią. Częścią tego kogoś kogo nie miała.
A Zbyszek... Z nim to już kompletnie człowiek nie nadąży. Myślę, że nie długo jednak wszystko się wyjaśni.
59 years old VP Quality Control Mordecai Tolmie, hailing from Erin enjoys watching movies like Colonel Redl (Oberst Redl) and Skimboarding. Took a trip to The Sundarbans and drives a S40. klikajac tutaj
OdpowiedzUsuńprawnik rzeszów - Jesteśmy prawnik-rzeszow.biz, kancelarią prawną z siedzibą w Rzeszowie. Jesteśmy małą kancelarią, dopiero zaczynamy swoją działalność, dlatego potrzebujemy dotrzeć do większej liczby osób. Oferujemy usługi prawnicze i musimy rozpowszechnić naszą nazwę, więc jeśli masz czas, aby napisać o nas, będziemy wdzięczni. Chciałabym podziękować za poświęcony czas, ponieważ wiem, że jesteście bardzo zajęci i naprawdę to doceniamy. Jeśli masz jakieś pytania, proszę nie krępuj się pytać.
OdpowiedzUsuń