sobota, 21 lipca 2012

Rozdział 8 – „Bóg nie zsyła nam rozpaczy, aby nas zabić, lecz by nowe pobudzić w nas życie.*”


30 grudzień 2010 r.
       Anastazja stała w łazience. Ręce oparte miała o umywalkę, głowę spuszczoną w dół, a po jej policzkach spływały łzy. Nie wiedziała już ile ich wylała. Cały dzień spędziła w swoim pokoju, na przemian: śpiąc i płacząc. Nie wiedziała czemu tak bardzo się tym wszystkim przejęła. Przecież to nie było nic takiego – w ten sposób z pewnością pomyślałoby wiele osób. Para obcych sobie osób przespała się ze sobą i mogą teraz o tym zapomnieć. Dla panny Mazur nie była to rzecz łatwa do zapomnienia, ponieważ złamała swoją zasadę. Nie mogła zrozumieć, czemu dała ponieść się emocjom. Nigdy wcześniej jej się to nie zdarzało. Zawsze umiała się opanować i jakąkolwiek decyzję podjąć z chłodną głową. Umiała się opanować, ale teraz jej to nie wyszło. W żaden sposób nie usprawiedliwiała się alkoholem. Jej mama zawsze powtarzała „Jeśli ktoś nie umie pić, to nie powinien tego robić.”
- I miała rację – stwierdziła siatkarka i spojrzała w lustro.
            Długo zbierała się do tej czynności. W końcu jednak - odważyła się. Wstydziła się spojrzeć sobie w oczy. Nie umiała. Wyrzuty sumienia krzyczały w jej głowie, a ona nie wiedziała jak je zagłuszyć. W lustrze odbijała się twarz bladej dziewczyny z mokrymi włosami, które powoli zaczynały się kręcić. Brązowe oczy ukryte zakonem zbierających się łez. Czerwone policzki, po których spływała słona ciecz. Była na siebie wściekła tak bardzo, że ze złości uderzyła w lecącą z kranu wodę, którą ochlapała wszystko dookoła, ale to mało ważne. Anastazja nie wiedziała, że jej życie dopiero teraz skomplikuje się jeszcze bardziej.
Bóg nie zsyła nam rozpaczy, aby nas zabić, lecz by nowe pobudzić w nas życie.*
            Kobieta łapała coraz szybciej powietrze. Za wszelką cenę próbowała się uspokoić. Nie chciała odpowiadać na dziwne pytania swojej kuzynki, która do domu wróciła godzinę później niż Anastazja. Julia nie zauważyła, że Nastia wyszła z klubu z Bartmanem – ku uldze starszej Mazur –ale ktoś przekazał jej, że dziewczyna wyszła z klubu; nie dodał tylko z kim. W końcu Mazur starła łzy i obmyła twarz zimną wodą. Wklepała krem nawilżający i miała już wychodzić, gdy usłyszała, że ktoś puka do drzwi. Postanowiła zostać w środku, ponieważ miała na sobie tylko pidżamę - na którą składała się krótka bluzka i krótkie szorty - bo szlafrok dziewczyna zostawiła w pokoju.
            Drzwi wejściowe otworzyła mama siatkarki, która robiła dziewczynom kolację. Za drzwiami stał wysoki mężczyzna, a jego mina nie należała do przyjemnych.
- Dzień dobry, a w zasadzie dobry wieczór – powiedział, a Anastazja miała wrażenie, że gdzieś już słyszała ten głos, ale nie mogła sobie przypomnieć gdzie.
- Czego chcesz?  - ton matki dziewczyny nie zapowiadał niczego dobrego.
- Porozmawiać z Anastazją – odpowiedział, a po odgłosach, osoba, która była w łazience stwierdziła, że mężczyzna wszedł do środka.
- Nie porozmawiasz z nią, bo nie pozwolę ci na to.
- Mam do tego prawo – stwierdził gość.
- Nie masz. Nie po to ją przed tym wszystkim chroniłam przez dwadzieścia trzy lata, abyś ty teraz to wszystko zniszczył jedną rozmową – głos Heleny Mazur był stanowczy i nieznoszący sprzeciwu.
- Mam. Pani jej nie chroniła, tylko okłamywała przez ten czas. Podobnie jak mnie moja matka.
- Bo taka była umowa między nami.
- Umowa? A co my jesteśmy? Jakieś towary? Mieliśmy prawo wiedzieć o swoim istnieniu! – mężczyźnie zaczynało brakować już cierpliwości.
- Źle ci było przez ten czas?
- Nie chodzi o to czy było źle, ale o zatajenie prawdy! W końcu jesteśmy rodzeństwem. Anastazja jest moją siostrą… - dziewczyna, która była ukryta w łazience o mały włos nie krzyknęła z wrażenia.
- Zamilcz. Wynoś się stąd i nigdy nie wracaj. Zapomnij o niej – zażądała matka siatkarki.
- Nie! Wyjdę, ale z pewnością wrócę – powiedział mężczyzna i wyszedł z mieszkania.
Ktoś powiedział mi, że życie to młyńskie koło. Obraca się. Sztuka polega na tym, żeby zatykać nos, kiedy się jest pod wodą i nie dostać zawrotu głowy, kiedy jest się na górze.**
            Anastazja łapała ciężko powietrze jak ryba wyrzucona na brzeg. Nie wierzyła w to, co usłyszała. Jej mama miała przed nią tajemnicę, którą ukrywała przez dwadzieścia trzy lata. Przez całe życie była oszukiwana i żyła w świadomości, że była jedynym dzieckiem swojego nieżyjącego ojca, a to wszystko okazało się wierutnym i nic nie wartym kłamstwem. Wszyscy wokół niej o tym wiedzieli, tylko nie ona. Nikt jej nie chciał o niczym powiedzieć. Nikt nie rozumiał jej potrzeby dowiedzenia się czegoś o ojcu. Wszyscy twierdzili, że to tylko jej fanaberie związane z wiekiem i że kiedyś jej przejdzie. Co prawda mama opowiadała jej różne historie związane z Jurkiem, ale teraz dziewczyna nie miała żadnej pewności, że były prawdziwe. Dlatego postanowiła zagrać z mamą w otwarte karty, póki sprawa jej przyrodniego rodzeństwa jest jeszcze gorąca. Wyszła z łazienki i od razu skierowała swoje kroki do kuchni, skąd dochodziły odgłosy gotowania.
- I jak się czujesz kochanie? Lepiej ci? – zapytała z troską rodzicielka Anastazji.
- Tak. Lepiej – siatkarka nie mogła znieść tego, że jej mama udawała, że nikogo nie było. – Kto pukał? – spytała niewinnie.
- A ktoś się pomylił – rzekła bez chwili zawahania Helena Mazur.
- Tak?
- Tak.
- Kłamiesz – powiedziała Anastazja.
            Ton jej głosu był stanowczy i ostry jak brzytwa. Z oczu biła pewność siebie, jaką emanowała na boisku.
- Co? Jak można mi zarzucać kłamstwa? Czy kiedykolwiek cię okłamałam? – kobieta spojrzała na swoje jedyne dziecko i od razu poznała, że Anastazja wie o wszystkim.
- Całe życie mnie okłamywałaś. Twierdziłaś, że tata nie miał dzieci tylko żonę, której nie kochał i planował z nią rozwód. Zataiłaś przede mną fakt, że mam przyrodnie rodzeństwo. I teraz też bezczelnie kłamiesz, twierdząc, że to była pomyłka. Masz mnie za idiotkę? Myślisz, że możesz tak bezprawnie okłamywać mnie przez cały czas? Mylisz się! Wynoś się stąd! – po policzkach Mazur spływały łzy, ale nie mogła się ugiąć.
- Nastia, ale…
- Wynoś się stąd! Jesteś oszustką, która chciała mnie pozbawić rodziny! On też się o tym dowiedział teraz, co? – nie teraz, teraz nie mogła się ugiąć.
-Tak. Chociaż to nigdy miało nie wyjść na jaw…
- Wynoś się stąd! No już! – Anastazja krzyczała i trzęsła się ze złości, a ręką wskazywała matce drzwi.
            Kobieta stała dłuższą chwilę i wpatrywała się w swoje jedyne dziecko, które tak zraniła. Liczyła, że Anastazja powie ‘przepraszam’ i poprosi ją o wyjaśnienia, ale tak się nie stało. Z brązowych tęczówek biła pewność siebie, złość i nienawiść do kobiety, która nosiła ją dziewięć miesięcy pod swoim sercem, a potem przez dwadzieścia trzy lata darzyła miłością i poświęcała dla niej i jej potrzeb całą siebie.
- No wynoś się! – krzyknęła z całych sił, a potem wzorkiem odprowadziła matkę do drzwi.
            Gdy te zamknęły się za kobietą, Anastazja oparła się o ścianę i zaczęła szlochać. Czuła się tak bardzo oszukana i samotna. Nie było nikogo, kto by jej pomógł. W takim stanie znalazła ją Julia, która od razu ją do siebie przytuliła.
- Co się stało?
- Nie ważne. Chcę być sama – powiedziała Anastazja i udała się do swojego pokoju, gdzie rzuciła się na łóżko i płakała cicho w poduszkę.
Nigdzie nie jesteśmy bardziej samotni niż leżąc w łóżku, z naszymi tajemnicami i wewnętrznym głosem, którym żegnamy lub przeklinamy mijający dzień.***
***
            Mężczyzna zdenerwowany zbiegł po schodach. Wszystko się w nim gotowało. Nie mógł uwierzyć, że ta kobieta była taką egoistką i chciała mieć córkę tylko dla siebie. Zabroniła mu się zbliżać do Anastazji, ale on tego tak nie zostawi. Obiecał sobie, że pozna swoją siostrę i nawiążę z nią jakikolwiek kontakt. Chciał wiedzieć jaka jest. Co lubi, a czego nienawidzi. Do tej pory nie mógł zrozumieć, dlaczego jego matka oszukiwała go przez ponad dwadzieścia lat, ale wiedział, że czas na rozmowę o tym, przyjdzie później. Teraz musiał jak najlepiej i najszybciej dotrzeć do panny Mazur. Teraz liczyło się tylko to. Całe jego życie prywatne stanęło na głowie i podporządkowało się temu. Syn nie rozumiał wiele, ale żona wspierała go i była gotowa na rozmowę o każdej porze dnia i nocy. Wspierała go i tylko za jej namową był tutaj. Na to wykorzystywał swoje dwa wolne dni w klubie, które powinien poświęcić rodzinie, dla której miał tak mało czasu. Syna widywał głównie wieczorami, kiedy szykował się do snu, ale wtedy było już za późno na jakiekolwiek zabawy z malcem. Kochał swoje dziecko. Uwielbiał na niego patrzeć, kiedy malował różnego rodzaju rysunki, gdy udawał, że czyta książki, a zwłaszcza, gdy budował różnego rodzaju zamki z klocków. Kiedy tak patrzył na swoje - jeszcze - jedyne dziecko, to zawsze żałował, że mały nie będzie miał nigdy cioci lub wujka, którzy rozpieszczaliby go do granic możliwości. Do tej pory ani on, ani jego żona nie mieli rodzeństwa. Lecz teraz mogło się to zmienić. Jednak byłoby za pięknie gdyby ktoś nie kład mu kłód pod nogi. Mężczyzna mocniej zacisnął dłonie na kierownicy żeby się uspokoić, bo prowadzenie pod wpływem silnego wzburzenia emocjonalnego było niewskazane. Oddychał głęboko. W końcu odpalił samochód i ruszył w stronę hotelu, w którym miał spędzić noc. W drodze obmyślał jakikolwiek plan, który mógłby być w tym momencie użyty. Myślał o tym, aby poprosić o pomoc Ireneusza Mazura, ale od razu coś mu podpowiedziało, że to nie zadziała, bo dziennikarz porozmawia z nim na każdy temat, ale nigdy nie pomoże dotrzeć mu do Anastazji.
- Cholera! Zawsze pod górkę – warknął wysiadając z auta.
***
            W mieszkaniu Zbyszka Bartmana panowała niczym niezmącona cisza. Nie była to żadna nowość. W tej rodzinie niewiele mówiono. Małżonkowie – Zbigniew i Izabela – nie rozmawiali prawie wcale. Głównie z powodu braku tematów do rozmów. Mężczyzna nie miał o czym debatować ze swoją żoną. Nie kochał jej i była mu kompletnie obojętna. Ciężko było mu nawet przeprowadzić prostą, a wręcz banalną konwersację. Nie umiał. Coś go blokowało. Mimo usilnych prób Izy ich wymiana zdań kończyła się po pięciu minutach zbyt uprzejmej rozmowy, która była słodka jak miód. Cały problem polegał na tym, że gdy znajdowali się między ludźmi umieli ze sobą wymieniać poglądy i nie było to dla nich męczące. Wtedy szło im to łatwiej i nie było to zbyt sztuczne. Jednak, gdy tylko przekraczali próg swojego mieszkania rósł między nimi mur, a każda próba zburzenia go kończyła się niepowodzeniem. Łączył ich tylko syn, który był zbyt mały, żeby cokolwiek zrozumieć, ale z pewnością wyczuwał, że między nimi coś jest nie tak. Wyczuwał ich emocje, które nie należały do najlepszych. Zbyszek mimo tego, że Krzyś był wpadką kochał go i był mu w stanie nieba przychylić, ale nie umiał pokochać jego matki. Iza była jego kompletnym przeciwieństwem. W tym przypadku nie sprawdzało się powiedzenie, że przeciwieństwa się przyciągają. Izabela była piękną blondynką, o uroczym uśmiechu, który podziałał na Zbyszka tej przeklętej nocy, której konsekwencje będzie musiał ponosić do końca życia. Bartman nie miał wątpliwości, że jego koledzy z drużyny zazdroszczą mu takiej kobiety u boku. Nigdy nie mógł zarzucić Izie, że jest niezadbana. Kilogramy po ciąży zrzuciła bardzo szybko, a urodzenie Krzysia dodało jej uroku. Macierzyństwo działo na jej korzyść. Jednak dopiero niechciane małżeństwo uświadomiło Zbyszkowi, że to nie wygląd jest najważniejszy, a wnętrze. Teraz jednak nie był w stanie nic zrobić. Był zamknięty w tym związku, w którym się dusił. Czuł się wolny, bo Iza go nie ograniczała. Mógł robić to, co chce, ale jednak coś go dusiło.
Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w rzeczywistości nim nie jest.****
            Na dodatek dobijały go wspomnienia minionej nocy. Zbyszek obiecał sobie, że nigdy nie zdradzi Izy. Chciał jej oddać jakikolwiek szacunek, bo wiedział, że i dla niej ten związek nie jest tym, o czym marzyła. Ale nie udało mu się. Znowu odezwała się w nim dawna natura. Sam fakt, że chodził bez niej na różnego rodzaju imprezy był według niego ciosem wymierzonym w policzek, a zdrada była czymś, co nie miało nazwy. Nie mógł spojrzeć w oczy swojej żony i powiedzieć, że nie bawił się dobrze, bo wolał z nimi siedzieć w mieszkaniu. Dla niego wyjście z domu było jak oddech powietrza, który łapała ryba, gdy zbyt długo przebywała na lądzie.
            Zbyszek zawsze, gdy patrzył w lustro widział człowieka, który jest sobą i który nigdy nie zrobi, czegoś - bo wypada. Jednak życie zagrało mu na nosie i teraz to ono nim rządziło. On tylko czuł, jak pogrąża się z każdym dniem coraz mocniej w tym całym bagnie i nie ma siły się z niego wydostać.
*Hermann Hasse
**James Bladwin
***Aais Nin
****Johann Wolfgang Goethe

17 komentarzy:

  1. Prawda wyszła na jaw i Anastazja dowiedziała sie, ze ma rodzeństwo... wcale jej się nie dziwie, ze tak zareagowała... jej matka popełniła błąd ukrywając przed nią prawdę... czekam na kolejny rozdział:)
    [czar-dni]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mama ją okłamała i wszystko jeszcze bardziej się skomplikowało.

      Usuń
  2. Ło matko z ojcem i z córką to się pookomplikowało. Anastazja złamała swoje zasady, Zbyszek złamał swoje, ale oboje wciąż nie mogą o tym zapomnieć i coś mi się zdaję, że nigdy niezapomną. Jakby życie Anastazji nie było pozbawione problemów to jeszcze teraz kłamstwo bliskiej jej osoby wyszło na jaw. Ja jestem bardzo ciekawa jak wątek jej brata się rozwinię, oj bardzo. Cudo moja droga i jaka tu jakość fatalna? Cudo i nie ma to tamto! Do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ona i on złamali swoje zasady. On ma problem z rodziną i ona go ma. Łączy ich coś więcej niż nie chcąca odejść w niepamięć noc. I spokojnie to nie Zibi jest bratem Nastii :D

      Usuń
  3. Albi mi coś umknęło albo coś bo nie mogę wydedukować kto jest tym bratem:(
    Zbyszek i Anastazja to dwoje bardzo podobnych do siebie ludzi i podobnie zareagowali na to czego się dopuścili. Małżeństwo Bartmanów nie ma sensu - coś takiego źle wpływa na dziecko. Czasem lepiejk mieć dwoje szczęśliwych rodziców osobno niż nieszczęśliwych i zagubionych razem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli wydedukowałabyś kto jest bratem Nastii to byłabyś mistrzem. Specjalnie tak go opisuję żeby nie było wiadome o kogo chodzi.Masz rację, że Bartman i Mazur to dwoje podobnych do siebie ludzi.

      Usuń
  4. No to pięknie sie porobiło. Anastazja nie ma łatwego życia.. Dowiaduje sie ze ma rodzeństwo po 23 latach kłamst.. Złamała swoje zasady. Ehh chyba trudno jej bedzie sie podnieść. A cios zadała jej własna matka.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba najbardziej boli cios zadany przez najbliższą osobę, a Anastazji ktoś taki zadał.

      Usuń
  5. Kochana jak ja się cieszę że tak szybko dodałaś tutaj nowy rozdział. Niech cię uściskam. Pozwól że zacznę od końca. Szczerze to ja w pewien sposób podziwiam Zbyszka, sama nie wiem czy była bym w stanie zdecydować się na taki krok i związać się dla dobra dziecka z osobą której nie darzę żadnym uczuciem. Bartman to wytrzymuje z problemami i coraz trudniej ale jednak nadal trwa przy boku Izabeli. Samo to że złożył przed sbą obietnicę ze jej nigdy nie zdradzi było czymś wielkim, no ale obietnica jest już złamana, teraz tylko pytanie jak długo jeszcze Zibi wytrzyma? Co do Anastazji ja jej współczuje nie dość ze była w fatalnej formie to tym jak potraktował ją Zibi i miała zwyczajne wyrzuty sumienia co do własnej osoby i tego ze dała się ponieść chwili pojawił się jeszcze ten tajemnicy mężczyzna który jest jej przyrodnim bratem. Nie mam bladego pomysłu kto to może być ale podejrzewam siatkarza. To jak Anastazja zareagowała na tą wieść i w jaki sposób potraktowała mamę też ją usprawiedliwia to było dla niej za wiele jak na jeden dzień

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam Twoje komentarze :). Zawsze powodują u mnie uśmiech - nawet jeśli wiem, że nie udał mi się rozdział. Ja nie podziwiam Zbyszka. Nikt nigdy nie powinien robić czegoś nie popiera. Należy postępować zgodnie ze swoim sumieniem i postanowieniami.
      Dobrze obstawiasz, że to siatkarz :). Ale kto to, to Ci nie powiem.
      Ja również rozumiem zachowanie Anastazji. Będąc w słabej sprawności psychicznej dostaje jeszcze nóż w plecy od własnej matki. To musi boleć.

      Usuń
  6. Gdyby mnie własna matka przez tyle czasu okłamywała, to bym była wściekła. Miała prawo go poznać... Czekam na nast. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mimo tego co się wydarzyło i jak Zbyszek potraktował Anastazję, strasznie mi go szkoda. Wydaje mi się, że nie ma niczego gorszego od trwania w związku bez miłości i tylko bez względu na dziecko. W takich przypadkach paradoksalnie lepiej aby rodzice żyli osobno ale szczęśliwie bo dzieci wyczuwają takie rzeczy a ich życie w takim domu nie jest takim przyjemnym. Zbyszek i Iza na pewno są dobrze ale nie rozumiem dlaczego przez poczucie zwykłego obowiązku wszyscy muszą się tak męczyć.
    Jeśli natomiast chodzi o Anastazję to nie dziwie się, że zareagowała tak a nie inaczej. Ostatnio wszystko jej się wali i w momencie gdy potrzebuje wsparcia od bliskich osób okazuje się, że nawet matka ją oszukuje. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić co można czuć w takiej chwili.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie jak jeden mąż to powtarzacie, ale nie tak prosto to wykonać. Zbyszek chce uczestniczyć w życiu dziecka, a boi się, że Iza ucieknie gdzieś z Krzysiem kiedy tylko wystąpi o rozwód. O to w tym wszystkim tylko i wyłącznie chodzi. Jak się wali to się wali wszystko - mój komentarz dotyczący losów Anastazji.

      Usuń
  8. Mimo,ze dotarłam dopiero dziś to strasznie się cieszę,ze już jest nowy! I mnie wcale nie przeszkadza,ze akcja nie toczy się szybko. Wolę kiedy wszystko klarownie i dokładnie jest opisane niż akcja ma toczyć się z prędkością światła. Wracając do treści: no nie da rady zgadnąć kto jest bratem Anastazji :) Szczerze to współczuję tej dziewczynie. Jej przyrodniemu bratu też,ale ona w tym czasie wystarczająco dużo cierpienia otrzymała. Najpierw ta sytuacja ze Zbyszkiem,a teraz to. Chociaż wstrząsający był jej stosunek do matki to chyba jednak słuszny. Można tłumaczyć to troską i matczyną miłością,ale Nastka jest już na tyle dorosła,ze dawno powinna o tym wiedzieć. Bardzo mi jej żal. Cały świat runął dla niej jak domek z kart. A Zbyszek? No cóż mimo wszystko i tak mi go żal. Sama nie chciałabym się znaleźć w takiej pułapce uczuć i wątpliwości. Pozdrawiam i czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To opowiadanie z założenia ma dziać się powoli. Ale uczucia mają pojawiać się dość szybko. Nie długo też pojawi się wątek Julii. Musze go tylko zaplanować.
      Reakcja Nastii była wstrząsająca, ale przecież nie miała ojca, nie znała go, a przecież brat będzie jakby jego częścią. Częścią tego kogoś kogo nie miała.
      A Zbyszek... Z nim to już kompletnie człowiek nie nadąży. Myślę, że nie długo jednak wszystko się wyjaśni.

      Usuń
  9. 59 years old VP Quality Control Mordecai Tolmie, hailing from Erin enjoys watching movies like Colonel Redl (Oberst Redl) and Skimboarding. Took a trip to The Sundarbans and drives a S40. klikajac tutaj

    OdpowiedzUsuń
  10. prawnik rzeszów - Jesteśmy prawnik-rzeszow.biz, kancelarią prawną z siedzibą w Rzeszowie. Jesteśmy małą kancelarią, dopiero zaczynamy swoją działalność, dlatego potrzebujemy dotrzeć do większej liczby osób. Oferujemy usługi prawnicze i musimy rozpowszechnić naszą nazwę, więc jeśli masz czas, aby napisać o nas, będziemy wdzięczni. Chciałabym podziękować za poświęcony czas, ponieważ wiem, że jesteście bardzo zajęci i naprawdę to doceniamy. Jeśli masz jakieś pytania, proszę nie krępuj się pytać.

    OdpowiedzUsuń