sobota, 21 lipca 2012

Rozdział 7 – „Nic nie załamuje tak, jak złamana obietnica.**”


30 grudzień 2010 r.
            Anastazja obudziła się z ogromnym bólem głowy. Kompletnie nie wiedziała, co się dzieje. Nie poznawała pomieszczenia, w którym się znajdowała, a w gardle miała istną pustynię. Dziękowała niebiosom, że rolety w obcym jej pokoju były zasłonięte i nie przepuszczały ani jednego promienia zimowego słońca. Zanim postanowiła zacząć przypominać sobie, co działo się poprzedniego wieczora, odwróciła głowę w prawo i ledwo powstrzymała się przed krzyknięciem. Po prawej stronie łóżka leżał mężczyzna, którym był nie, kto inny jak Zbigniew Bartman. Dopiero teraz, gdy ujrzała go leżącego obok poczuła, że jest kompletnie naga. Dobrze wiedziała, co to znaczy. Przespała się z zupełnie obcym jej mężczyzną, który na dodatek miał żonę i dziecko. Anastazja nie wstała z łóżka, ponieważ bolało ją całe ciało. Leżała z zamkniętymi oczami i starała się uporządkować wszystkie myśli i wspomnienia z poprzedniego wieczora.
***
 29 grudzień 2010 r.
Anastazja na imprezę do jednego z warszawskich klubów, którą organizowali Krzysztof Wierzbowski i Damian Wojtaszek- jako wstęp do wielkiego sylwestra – została wyciągnięta przez Julię i Michała Kubiaka, który nagle wyraził swoje wielkie zainteresowanie młodszą panną Mazur – co nie uszło uwadze Nastii, ale na razie postanowiła się nie wtrącać. Na dodatek nie chciała żeby Michał myślał, że jest o niego zazdrosna. Starsza panna Mazur była na to zbyt dumna, ale gdzieś tam w głębi sfery uczuciowej poczuła lekką nutkę zazdrości, którą natychmiast zabiła wytłumaczeniem, że z Kubiakiem coś jest nie tak skoro zmienił obiekt zainteresowania po jednym fiasku, jakie odniósł dwa dni temu. Chodziło jej o to, że żaden mężczyzna nie będzie traktował jej jak nic nie warty przedmiot. Anastazja ubrała czarne spodnie rurki, srebrną tunikę i kozaki na zupełnie płaskim obcasie. W klubie było pełno ludzi, a dym papierów nie przyjemnie drażnił nozdrza. Zawodniczka tureckiego klubu nie zamierzała wypić za dużo, a prawdę mówiąc nie zamierzała pić wiele. Nie przepadała za takimi miejscami i chciała jak najszybciej się ulotnić, ale miała świadomość, że wyciągnięcie Julii z tego miejsca rzez północą graniczy z cudem. Dlatego od razu po wejściu usiadła w loży, którą wskazał jej Damian. Po chwili Ardo przyniósł dla każdego po drinku i tak się zaczęło. Początkowo nieklejąca się rozmowa zmieniła się w ożywioną konwersację. Potem Anastazja nie wiedziała, kto, ale ktoś rzucił hasło do podbicia parkietu i w zasadzie na piciu drinków i tańczeniu mijała noc siatkarce. Kobieta sama nie wiedziała, kiedy zaczęła tańczyć ze Zbyszkiem Bartmanem z każdą wypitą porcją alkoholu ich ruchy były coraz odważniejsze. Do pewnego momentu Anastazja cały czas pamiętała o tym, że mężczyzna ma żonę i dziecko. Jednak, kiedy dotknął wargami jej szyi cały świat zwirował, a ogień w jej wnętrzu zapłonął. Dotykali swoich ciał osłoniętych przez delikatne materiały, a każdy dotyk przyprawiał ich o dreszcze. Nikt ze znajomych nie próbował ich rozdzielić, a oni sami przestali myśleć trzeźwo i rozsądnie. Pożerali się wzrokiem i ostatkiem sił powstrzymywali się przed namiętnym pocałunkiem. Jednak w pewnym momencie Bartman nie wytrzymał i z wielką zachłannością wbił się w usta Anastazji, której pod wpływem pocałunku ugięły się nogi, a z ust wydobył się cichy jęk rozkoszy. Krew zaczęła szybciej płynąć w żyłach i rozsadzała skronie. Pragnęła go. Chciała żeby się z nią kochał tu i teraz, zaraz. Mężczyzna znajdował się w podobnym stanie. Oderwał się od jej ust i pociągnął w stronę szatni gdzie były ich kurtki. Odebrali je i czym prędzej wyszli z klubu. Przed budynkiem Nastia zaczęła jak szalona całować Zbyszka, który nie pozostawał jej dłużny. Ich języki wirowały. A ciała przylgnęły do siebie. Kierowało nimi pożądanie i magia grudniowej nocy. Po chwili drogi stanęli przed jednym z wielu hoteli w stolicy Polski. Bartman wynajął pokój i praktycznie zaniósł kobietę do pomieszczenia. Ledwo zamknęły się za nimi drzwi, a oni już zaczęli pozbywać się swoich ubrań. Powietrze w pokoju gęstniało od wzrastającego pożądania. Żona i syn Zbyszka odeszli gdzieś daleko w niepamięć, podobnie jak zasady Anastazji. Wszystko działo się szybko. Ubrania lądowały w różnych częściach pokoju, a ręce kochanków poznawały fakturę ciał słychać było ich przyśpieszone oddechy, a także jęki rozkoszy.
***
            Gdy Anastazja przypomniała sobie już wszystko z jej ust wydobyło się tylko jedno zdanie.
- Jestem idiotką.
            Siatkarka miała jedną zasadę, której starała się trzymać i do tej pory jej się to udawało. Obiecała sobie, że nigdy nie pójdzie do łóżka z żonatym mężczyzną. Nie chciała rozbijać cudzej rodziny. Jednak jak widać historia lubi się powtarzać. Anastazja nawet nie wiedziała jak bardzo to stwierdzenie do niej pasowało. Historia uwielbia zataczać swój krąg. To wszystko było dla niej zbyt trudne. Przecież wystarczyło to wszystko w odpowiednim momencie przerwać, wtedy, kiedy coś takiego radził rozum. Spojrzała na leżącego bok niej mężczyznę. Był przystojny i to nie ulegało żadnej wątpliwości. Trzydniowy zarost dodawał mu męskości i nie jedna dziewczyna oddałaby wszystko by być na miejscu Anastazji. Jednak ona zrobiłaby wszystko, co w jej mocy, żeby móc cofnąć czas.
I proszę, nie płacz.
Wiem jak się czujesz.
Byłem taki kiedyś.*
            Kobieta zastanawiała się, co popchnęło jego w jej ramiona. Pierwszą myślą, jaka przyszła jej do głowy była myśl, że nie układa mu się w małżeństwie. Anastazja natychmiast zaśmiała się w duchu ze swojej naiwności. Przecież widziała Zbyszka i jego żonę razem. Nic nie wskazywało na to, że między nimi coś nie gra. A na dodatek mają wspaniałe dziecko. To stanowczo musiała być wina alkoholu. Anastazja nie chciała zostać potraktowana jak zabawka, a los zagrał jej na nosie, bo z pewnością ją i Zbyszka nic z wyjątkiem chwilowego pożądania nic nie połączy. Siatkarka zaśmiała się głośno ze swojego życia, a po chwili usłyszała głos Bartmana.
- Cisza na Boga. Głowa chce mi odpaść.
- Skutki picia wódki – odpowiedziała kobieta i zastanawiała się, co dalej zrobić.
            Gdyby siatkarz spał mogłaby uciec niezauważona. Teraz jednak było za późno. Trzeba było z tej sytuacji wyjść twarzą. Pozostawało tylko pytanie: jak?. Nie miała żadnego pomysłu. Nie znała tego mężczyzny, ale nie czuła żadnego skrępowania z powodu, że leży obok niego nago. Jedyne, co ją zaczynało męczyć to wyrzuty sumienia. Wszystko poszło nie tak.
- Cholera jasna – po pokoju rozległ się krzyk przerażenia.
            Nastii ulżyło. Wyczuła, że w końcu zostanie wyjaśniona ta cała sytuacja. Ona nie wiedziała, co powiedzieć i jak się zachować. Zbyszek usiadł na łóżku i wpatrywał się w ścianę. Jego wzrok nie wyrażał nic. Była w nim kompletna pustka, ale to panna Mazur wyczytała z nich już wcześniej. Krzyk, który wydobył się z jego gardła był dziwny. Początkowo dziewczynie wydawało się, że był on spowodowany tym, co między nimi zaszło, ale gdy widziała jego twarz, która nie miała ani grama wyrazu nie była już tego taka pewna.
- Co ja zrobiłem? – te słowa były dla siatkarki zabawieniem; oznaczały, że siatkarz żałował tego, co się stało. – Matko. Do czego ja się posunąłem. Przecież obiecałem sobie, że to się już nigdy nie zdarzy.
Nic nie załamuje tak, jak złamana obietnica.**
            Brunet zachowywał się tak jakby Anastazji kompletnie nie było w pokoju. Nie zwracał na nią uwagi. Po chwili siedzenie wstał i natychmiast zaczął się ubierać. Mazur nie wiedziała, co się dzieje. Wydawało jej się, że jest kompletnie niewidzialna i nie należą jej się żadne słowa wyjaśnienia. A Zbyszek w pośpiechu ubierał się i zbierał swoje rzeczy. Był bardzo zdenerwowany i co chwila klął siarczyście pod nosem sam na siebie. W końcu wyszedł bez żadnego słowa.
            Anastazja nie mogła uwierzyć w to, co się przed chwilą stało. Nie mieściło jej się to w głowie. Nie chciała usłyszeć słów przeprosin za minioną noc, bo wina leżała też po jej stronie, że do tego wszystkiego doszło. Nie miał też wyznawać jej miłości, b przecież nigdy jej nie kochał i ona jego też nie i byłoby to kompletnie niedorzeczne. Nie musiał też obiecywać jej kolejnego spotkania, bo wcale tego nie chciała. Brzydziła się w tym momencie siebie i marzyła tylko o tym, żeby wszystko okazało się tylko koszmarnym snem. Jednak to byłą brutalna rzeczywistość, a ją rozczarowało zachowanie Bartmana.
Życie jest jednym wielkim rozczarowaniem.***
            Nie spodziewała się tego po nim. Poczuła się jak pierwsza lepsza kobieta. Jak zwykła szmata, którą ktoś wykorzystał. Ze złości uderzyła białą pościel. Czuła się podle z powodu tego, co się stało i jak została potraktowana. Miała ochotę płakać. Łzy zbierały się w jej oczach, a ona uparcie nie pozwoliła im się stoczyć po swoich policzkach. Nie tutaj i nie teraz. Nie chciała, aby jacyś obcy ludzie zobaczyli ją zapłakaną. Ona nigdy nie pokazywała światu swoich łez. Zawsze cierpiała w milczeniu. To nie było do końca zdrowe, bo czasami lepiej jest komuś się wyżalić, bo tłumienie w sobie negatywnych nie zawsze wychodzi na plus, a na dodatek i tak prędzej czy później w najmniej oczekiwanym momencie człowiek wyładuje swoją złość i żal za swoje niepowodzenia na kimś zupełnie obcym. Gdy Anastazja, choć trochę ochłonęła, zaczęła się ubierać. Myśli błądziły jej po głowie, a ona nie wiedziała jak je uporządkować. Wychodząc z hotelu oddała klucz i spytała czy nie musi za coś zapłacić. Jedynie, co nie pogrążyło w jej oczach dalej Bartmana to fakt, że nie musiała zapłacić za pokój.
Jednak to boli, gdy o tym myślę.
Kiedy pozwoliłam temu dotrzeć do mnie.****
            Z osiedla gdzie znajdował się hotel do mieszkania dziewczyna wróciła taksówką żeby nie nadwyrężać swojej kostki. Była tak pogrążona w swoich myślach, że nie docierał do niej głos dziennikarza radiowego. Nie wiedziała też, kiedy dotarła pod blok Julki. Zapłaciła za kurs z dużą nadwyżką, ale teraz to było dla niej najmniej ważne. Jak najszybciej chciała znaleźć się w swoim pokoju. W duchu liczyła, że Julia dalej śpi i nie będzie musiała tłumaczyć swojego nagłego zniknięcia z klubu, a także nie wrócenia na noc do domu. Jak najszybciej mogła weszła po schodach, a potem jak najciszej się dało otworzyła drzwi do mieszkania, w którym panowała cisza. Z pokoju Julki też nie dobiegał żaden głos, więc Anastazja bardzo szybko schowała się do pomieszczenia, w którym spała od kilkunastu dni. Po zamknięciu drzwi na klucz, zsunęła się po nich i pozwoliła łzom spłynąć po swoich policzkach. Czuła się brudna pod względem psychicznym i upokorzona.
Obudziłam się by rozpocząć nowy dzień.
Księżyc zgubił się znowu zeszłej nocy.****
            Szlochała cicho. Nie chciała żeby jej kuzynka cokolwiek usłyszała. Nie zamierzała jej tego wszystkiego tłumaczyć, a potem słuchać godzinnego kazania na temat swojego zachowanie, bo to było tylko i wyłącznie jej życie i nikt nie miał prawa jej pouczać lub czynić wyrzutów. Anastazja potrzebowała teraz być sama, aby móc sobie to wszystko ułożyć i uporządkować. Chciała najpierw sama pogodzić się z tym wszystkim, co miało miejsce w nocy. Nastia należała do osób, które żeby ewentualnie się komuś zwierzyć, potrzebowały same pogodzić się z daną sytuacją i zmartwieniami. Nie tak siatkarka wyobrażała sobie pobyt w Polsce. Miała odpoczywać i nie nadwyrężać kostki, w której pulsował ból. Priorytetem było również nie zaśmiecanie sobie głowy i myśli niepotrzebnymi sprawami. Było nie tak jak powinno i jak chciała. Zastanawiała się czy umiejętności wpadania w tarapaty nie odziedziczyła po swoim ojcu. Mama kilka razy wspominała jej, że zdolność do komplikowania sobie życia wzięła zdecydowanie od niego, bo jest w tym bezapelacyjną mistrzynią.
            Anastazja Mazur, nie mogła wiedzieć, że prawdziwe komplikacje dopiero nadchodzą w ramach konsekwencji minionej nocy.
*Guns N’Roses – „Don’t Cry”
**Kevin Moore
***Oscar Wilde
****Gwen Stefani – “4 in the morning”

19 komentarzy:

  1. Przykra sytuacja!!!Facet duszący się w nieudanym małżeństwie, do którego pomału dociera, że kocha i wychowują najpewniej nie swoje dziecko - to wszystko zbyt wiele ale należy brać odpowiedzialność za swoje czyny. Wiem z doświadczenia co to znaczy tkwić w beznadziejnym małżeństwie ale miałam na tyle zdrowego rozsądku żeby to skończyć bo lepiej dla dziecka jak ma dwoje szczęśliowych rodziców osobno niż zgorzkniałych wiecznie się kłócących razem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i ocvzywiście możesz być dumna z tego rozdziału - mnie się bardzo podoba i czekam na kolejne na tym i innych blogach:)

      Usuń
    2. Masz racje Zbyszek nie jest w dobrej sytuacji. Dusi się i to go zabija. Miejmy nadzieję, że i on będzie miał w sobie tyle siły, żeby iść po rozum do głowy.

      Usuń
  2. To nam się na robiło. Impreza chyba wymknęła się zarówno Anastazji jak i Zbyszkowi spod kontroli i oboje posunęli się do tego, co zdarzyć się nie powinno. Przynajmniej jeszcze nie teraz. Konsekwencje tej nocy? Ćzybyż ciąża? Oj będzie ciężko, będzie im pieruńsko ciężko. A odcinek jest idelanty i nie wiem co Ci się w nim nie podoba, moja droga. No to teraz czekamy na część kolejną. Trzymaj się :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczycie jakie to będą konsekwencje. Domyślajcie się :D.

      Usuń
  3. jak Anastazja będzie w ciąży ze Zbyszkiem to chyba padnę, bo wtedy i u Bartmana zatoczy się koło, muszę powiedzieć ze ten rozdział wywołał u mnie tyle skrajnych emocji że sama się sobie dziwie, najpierw sama uśmiechałam się do monitora jak czytałam o tym ze namiętność pochłonęła An i Zibiego, nie wiem czemu ale Bartman już tak na mnie działa, a potem kiedy ten się obudził i zachował się tak wychodzą bez słowa kurcze sama poczułam się jak jakaś dzi.wka ze tak powiem, wziął co chciał a na koniec nawet nie obdarował choć spojrzeniem, nie wiem czyżby Zbyszek przestraszył się kolejnych konsekwencji, jeżeli tak to mój zachować się ciut życzliwej, no ale Zibi to Zibi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a sama jak pisałam ten rozdział miałam w sobie skrajne emocje. Ciężko mi się go tworzyło. Coś mnie blokowało, ale wiedziałam, że w końcu taki moment w tym opowiadaniu przyjdzie i cieszę się, że był to własnie rozdział siódmy. A co do tych konsekwencji to nic nie zdradzę.

      Usuń
  4. Niezbyt fajna sytuacja... obydwoje tego bardzo żałują... zastanawia mnie jakie będa tego konsekwencje???
    [krzyk-uczuc]
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cierpliwości wszystko się nie długo wyjaśni :D

      Usuń
  5. Oj coś się nie tak porobiło jak trzeba. Anastazja trochę ...

    Oj coś się nie tak porobiło jak trzeba. Anastazja trochę za dużo wypiła i gdzie ta jej silna wola z którą szła na impreze;p no ale czekam na ciąg dalszy ;D ciekawi mnie jak sie to potoczy ;D Ale Zbyszek też nie ładnie się zachował zamiast coś się odezwać czy coś to ten od razu wyszedł z hotelu...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj no porobiło się. Anastazja nie wytrzymała, a Zbyś zachował się okropnie :D

      Usuń
  6. Matko konsekwencje! Tego Zbigniew to już chyba nie przeżyje! Tak w ogóle to też jestem nim rozczarowana. Poprzedniej nocy chciał wziąć Anastazję w każdym miejscu,nie zważając na innych,a nad ranem nie powiedział nawet do niej słowa. Chociaż jego sytuacja też jest przykra. Nie dosyć,ze życie w nieudanym małżeństwie to jeszcze obawa przed konsekwencjami upojnej nocy. Ja jestem niesamowicie ciekawa co to będzie! Więc błagam dodawaj szybko kolejny :) Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko wszystkim, ale jak dla mnie nic go nie usprawiedliwia. Nawet to że żyje w dziwnym związku. Cierp ciało coś chciało.

      Usuń
  7. Oooooo!!!! normalnie w szoku jestem! i to takim, że nie wiem co mam napisać... co on chciał się uwolnić czy jak?. Nie wiem odniosłam wrażenie, ze przez chwilę chcę zrobić coś co odróżnia go od tego sztywnego fasonu męża i ojca, który tkwi przy kobiecie, której nie kocha...i się uwolnił w jakimś stopniu przez chwilę robił to na co miał w danym momencie ochotę...tylko, że sytuacja była tak podobna do tej z przeszłości....Impreza po której Zbyszek wylądował w łóżku z Anastazją- i wiesz nie wiem co mam napisać, ale wiem jedno, on zachował się co najmniej nietaktownie, odchodząc zupełnie bez słowa....tak się nie robi, zimny drań. kolejna przygoda w jego życiu? ech Zbyszek zrozumieć ciebie. Może i by oni chcieli ale nie wiem czy w takim momencie akurat. Dla mnie rewelacja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że akcja się podoba. Czasami kompletnie nie mam pomysłu na to opowiadanie i powstają takie o to głupoty :D

      Usuń
  8. Tak to jest jak się pije i nie myśli się nad konsekwencjami. Ale cóż... myślałam, że Zbyszek zachowa się bardziej taktownie i nie wyjdzie z pokoju bez żadnego słowa. Wcale nie dziwię się Anastazji, że poczuła się jak zwykła szmata. Przecież tak nie można. Eh. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
    Zapraszam również na : so-i-need-you.blog.onet.pl
    Izuś

    OdpowiedzUsuń
  9. Komplikacje dopiero nadchodzą? Jeśli to jest to o czym myślę to biedny Zbyś może się załamać. Swoją drogą to zawsze kobiety zwykły w takich chwilach uciekać, a tu widać małą zamianę ról. Szczerze powiedziawszy to nieco mnie to zdziwiło tym bardziej, że Zbyszek wydawał mi się nieco inny i skoro już był taki odważny po alkoholu to rano też powinien okazać choć odrobinę tej odwagi i wyjaśnić wszystko z Anastazją. Oboje przecież poszli do łóżka i siatkarz miał w tym swój udział, a teraz nie dość, że ona ma wyrzuty sumienia to jeszcze potraktował ją jak pierwszą, lepszą. Ciekawa jestem jak to się między nimi dalej potoczy.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz racje powinien z nią porozmawiać, albo chociaż coś powiedzieć. Jednak nie zrobił tego i teraz nic już nie będzie tak jak kiedyś.

      Usuń