24 grudzień 2010 r.
I nadszedł
czas Świąt Bożego Narodzenia. Wigilię rodzina Mazur spędzała w mieszkaniu Ireneusza
i jego żony. Anastazja, stała właśnie przy oknie w salonie. Udawała, że
wypatrywała pierwszej gwiazdki. Tak naprawdę i tak nie była przydatna, bo jak
chodząc o kulach mogła dekorować mieszkanie? Wolała udawać, że jej nie ma. W
każde święta, nie zależnie od tego czy spędzała je sama we Włoszech czy też
rodzina robiła jej nalot na mieszkanie myślała o NIM. O własnym ojcu, którego
nigdy nie poznała. Był brakującym elementem w jej życiu. Puzzlem, który zaginął
w trakcie przeprowadzki do nowego miejsca i miał nigdy się nie odnaleźć. Nawet
nie wiedziała jak miał na nazwisko. Jerzy – tak miał na imię. Wiedziała tylko
to, a w to była kropla w morzu. Nauczyła się już nie pytać mamy o nic, co było
związane z przeszłością ojca, nim ją poznał. Nie chciała jej o tym mówić, a
Irek cały czas powtarzał, że on nie jest odpowiednią osobą, która powinna jej o
tym mówić. Próbowała różnych sposobów, żeby wyciągnąć od matki tak potrzebne
jej informacje, ale każda próba kończyła się niepowodzeniem. Potrzebowała
pomocy, a nikt nie był w stanie udzielić jej podstawowych informacji. Czuła, że
nie wie, kim jest. Co z tego, że miała nazwisko? Kochającą i dbającą o to by
niczego jej nie brakło rodziną? Ona ich też kochała, ale nie rozumiała, czemu w
sprawie jej ojca, każdy nabierał wody w usta.
Myślę, że to jest najgorsze. Kiedy tajemnica
pozostaje niewyjawiona nie z braku słuchacza, lecz braku zrozumienia.*
To ją bardzo bolało. Częściowo
domyślała się, czemu mama nic jej nie chce powiedzieć. Kobieta pewnie obawiała
się, że Anastazja nie zrozumie jej decyzji, dlaczego zdecydowała być z jej
ojcem. Siatkarka sama przed sobą przyznawała, że na początku może i dziwiłaby
się rodzicielce, ale tak naprawdę była ostatnią osoba, która mogłaby matce
prawić morały, ponieważ gdyby nie ich związek jej nigdy by nie było. Domyślała
się również, że Hanna nie mówi jej prawdy, ponieważ to być może zabiłoby jej
wyobrażenie o ojcu. Kobieta w ten sposób chciała ją chronić przed prawdą. Matka
wiedziała, że w ten sposób rani swoje jedyne dziecko, ale to była jej decyzja i
nie zamierzała jej zmieniać, nawet pod wpływem swojego brata, który już kilka
razy próbował ją namówić, aby powiedziała Anastazji prawdę, bo dziewczyna na to
zasługuje, a na domiar wszystkiego jest dorosła. Kobieta była nieugięta.
Anastazja, po prostu w ciszy
pogodziła się z decyzją rodzicielki, ale tylko, dlatego, że bardzo ją kochała i
nie chciała sprawiać jej przykrości. Ale wiedziała jedno, że w końcu dowie się,
kim był jej ojciec, bo przecież ma do tego prawo. Ma prawo wiedzieć, kim jest.
A mama? Gdy Anastazja dojrzeje do tej decyzji zrozumie ją na pewno, ale teraz
na pierwszym planie był powrót do gry i cieszenie się obecnością rodziny.
- Kocham cię
tato – powiedziała siatkarka i udała się do stołu, aby razem z najbliższymi
zjeść wigilijna kolację.
Musisz pozwolić mi dziś,
Wykraść kilka chwil.
Trochę zwariować i biec przed
siebie byle gdzie.
Musisz pozwolić mi dziś,
na nowo znaleźć się!
Mamo, proszę uwierz mi
poradzę sobie! […]
Nie dawaj mi tysiąca dobrych
rad,
bo kocham Cię i tak,
więc zaufaj mi raz!**
***
Zbyszek, stał właśnie w kuchni i
wycierał mokre talerze, które myła jego mama. Uśmiechnął się lekko. Kobieta,
stanowczo nie zgadzała się na zakup zmywarki, którą nazywała ‘pokojówką’. Pani
Bartman, twierdziła, że skoro tyle lat dawała sobie rady bez zmywarki to teraz
tym bardziej nie jest jej potrzebna, bo na dwójkę ludzi to tylko zbędne
wydawanie pieniędzy. Sytuacja komplikowała się, gdy nadchodziły większe
uroczystości jak na ten przykład Święta Bożego Narodzenia. Wtedy zawsze musiał
się znaleźć ktoś, kto wycierałby naczynia. W tę Wigilię, na ochotnika zgłosił
się Zbyszek, co miało go uchronić przed opowiadaniem na temat jego ‘udanego’
życia rodzinnego. Nikt nie musiał wiedzieć, że tak naprawdę mężczyzna robi
wszystko żeby jak najmniej czasu spędzać ze swoją żoną. Cieszył się, że rodzice
Izy mieszkają daleko, a jego nie rozpoznawali, że on i jego partnerka, tylko
grają zgodne i kochające się małżeństwo, bo tak naprawdę są dla siebie zupełnie
obcymi ludźmi.
Do kuchni weszła starsza o osiem lat
siostra Zbigniewa – Katarzyna. Z uśmiechem na ustach i tanecznym krokiem
podeszła do brata i mamy. W rodzinie Bartmanów panowały silne więzi rodzinne i
wszyscy byli ze sobą bardzo zżyci. Zawsze mogli na siebie liczyć i mówili sobie
wszystko. Niestety, Zbyszek, musiał złamać zasadę, aby nikogo nie potrzebnie
nie martwić.
- Mamo, tata
cię woła – powiedziała Kasia.
- Jak skończę
zmywać, to podejdę. Niech poczeka – zakomunikowała pani Bartman córce.
- Ale wiesz,
że Leon jest niecierpliwy. Ja skończę zmywać – stwierdziła dziewczyna.
Kobieta, wytarła ręce w ścierkę i
wyszła do salonu gdzie siedział jej mąż. Kasia, założyła fartuszek i podeszła
do zlewu, aby dokończyć zmywanie.
- Co mi
jeszcze powiesz Braciszku? – spytała.
- A co chcesz
wiedzieć? Swoją drogą to kiedy poznam twojego faceta? Ile jesteście już razem?
Cztery lata? A on nigdy z nami świąt nie spędził – powiedział Zbyszek.
- Wszystko w
swoim czasie.
- Kasia, a
może ty wcale nikogo nie masz? – spytał Zbyszek, ze śmiechem.
Siostra siatkarza, spojrzała na niego
wzrokiem bazyliszka, a chwilę później wybuchła śmiechem, a jej długie czarne
loki zaczęły się delikatnie poruszać. Wyglądała uroczo.
- Oczywiście
żartuję. U rodziców jest?
- Tak. U
rodziców. A co u ciebie i Izy?
Bartman, momentalnie spoważniał, a
jego ciało napięło się do granic możliwości. Nie chciał z nikim o tym
rozmawiać. On, uważał, że po prostu to jest jego sprawa, co robi ze swoim
życiem. Uważał, że dla, dobra dziecka powinien ożenić się z jego matką i tak
też zrobił. Mimo tego, że pytanie jego siostry było zupełnie niewinne, to on
postanowił się mieć na baczności, ponieważ jego siostra była najlepsza w
wyciąganiu od ludzi ich tajemnic. Kilka razy to już na nim wypróbowała i
dlatego doskonale wiedział czego powinien się spodziewać. W swoim zachowaniu
Bartman, nie wiedział nic złego. Po prostu chciał dać swojemu synowi normalną
rodzinę. Podobną do tej w której on sam się wychował. Wiedział, że podstawową
różnica jest brak miłości między nim, a Izabelą. Jego rodzice pobrali się z
miłości, a ona to zrobił z poczucia obowiązku. Starał się być dobrym ojcem i to
było dla niego najważniejsze. Mimo, że nie kochał Izy to postanowił, że nigdy
jej nie zdradzi. W ten sposób chciał okazać jej szacunek, bo miłości nie był w
stanie. Nie umiał jej pokochać mimo tego, że bardzo się starał.
Dotykasz mnie i sprawiasz, że
już prawie wierzę w twoje słowa.
Lecz gasisz ogień szybko zbyt.
Czy wiesz jak marznę w tych ramionach?***
Ona była jego kompletnym
przeciwieństwem. I u nich nie sprawdziło się powiedzenie, że przeciwieństwa się
przyciągają.
- U nas?
Wszystko dobrze. Krzyś, rośnie jak na drożdżach i wcale nie jest do mnie
podobny – powiedział Zbyszek, starając się aby jego głos zabrzmiał naturalnie.
- Zauważyłam,
że ma rude włoski, ale wygląda z nimi uroczo. Może ma je po ojcu Izy? – spytała
Kasia.
- Możliwe.
Nie wiem, ale bardzo go kocham, a on jest też bardzo spokojny. Zwłaszcza kiedy
jest ze mną. Podobno przy Izie cały czas płacze.
- Oj,
Zbyszek, zawsze miałeś smykałkę i podejście do dzieci. Zawsze cię uwielbiały –
na te słowa brunet uśmiechnął się do siostry.
- Dzięki.
- Ale wiesz,
co zauważyłam, że między wami czegoś brakuje. Nie chciałam o tym mówić przy
mamie, ale czy ty ją kochasz?
- Co to za
pytanie? Oczywiście, ż tak – Zbyszek udawał obudzonego.
- Mnie nie
oszukasz. Widzę, że nic do niej nie czujesz. Jest ci zupełnie obojętna. Nie
patrzysz na nią gdy coś do ciebie mówi. Zbywasz ją półsłówkami.
To był cios poniżej pasa. Jego
siostra go rozgryzła i nie było większego sensu ukrywania przed nią prawdy.
- Dobrze.
Wygrałaś. Nie kocham jej i nigdy nie kochałem. Wpadliśmy i dlatego jest Krzyś.
Poznałem ją w klubie i spędziłem noc. I nie praw mi kazań. Naważyłem sobie piwa
to sam je wypiję – powiedział Zbyszek i zrobiło mu się lżej, że komuś o tym
powiedział.
- Brat, ale
czemu zrobiłeś coś czego nigdy nie pochwalałeś? Zawsze powtarzałeś, że nigdy
nie ożenisz się z powodu dziecka, obowiązku.
- Łatwo się
mówi, gdy nie jest się w danej sytuacji. Nie mogłem pozwolić, aby moje dziecko
było byle gdzie i nie miało tego co potrzebuje.
- Ale nie
musiałeś od razu się z nią żenić. Mogłeś dać dziecku swoje nazwisko. A tak? Sam
sobie zawiązałeś pętlę na szyję.
- Kasia… -
nie powiedział nic, ponieważ siostra mu nie dała.
- Co Kasia?!
- Iza,
pochodzi z najgorszej dzielnicy Gdańska. Chciałabyś, aby tam wychowywał się
twój chrześniak?
- Zbyszek,
ale zrobiłeś chociaż testy DNA? Może ona cię oszukała. Uwierzyłeś jej na słowo?
- Testy DNA
to wyparcie się ojcostwa. Krzyś, jest moim synem i przestań mnie pouczać.
Ciekawe co ty byś zrobiła będąc w mojej sytuacji.
- Na pewno
nie to co ty.
Rodzeństwo, nie miało kompletnie
pojęcia, że ich rozmowie przysłuchuje się ktoś trzeci. Iza, stała tuż za
drzwiami i słyszała każde ich słowo. Bolał ją każdy wyraz, który padał z ust
jej męża. Fakt jest faktem, że od początku nie ukrywał, że nie będzie jej w
stanie pokochać i żeni się z nią z powodu Krzysia. Blondynka cały czas jednak
wierzyła, że Zbyszek ją kiedyś pokocha i – mimo nieudanego startu – stworzą
prawdziwą rodzinę, o której marzyli. Teraz to wszystko wydało się nie realne.
Sama zgotowała sobie taki los ukrywając przed nim prawdę.
Kłamstwo zdąży obiec pół świata, zanim prawda
włoży buty.****
Teraz musiała robić wszystko, żeby
nie dowiedział się tego co ukrywała. Zadrżała gdy usłyszała jak siostra Zbyszka
wspomina o testach na ojcostwo. Iza, nie mogła na to pozwolić. Musiała
utwierdzać Bartmana w przekonaniu, że Krzyś jest jego dzieckiem. Dzięki temu i
ona i on mieli zapewnione dostanie życie i przyszłość. Gdyby tylko włosy
Krzysia nie były rude to może i Katarzyna Bartman nie zapaliłaby się czerwona
lampka w głowie.
Iza, już przyzwyczaiła się do tego,
że jej maż kompletnie się nią nie interesuje. Nie stara się ukryć swojej
niechęci. Ona zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia, a potem z każdym
dniem jej nieodwzajemniona miłość się pogłębiała. On natomiast czuł się jak
zwierzę w klatce i tylko na treningu mógł być w jakiś sposób sobą.
Wieczorem dasz mi garść dusznego bzu
bym mogła w nim utopić cierpki ból,
a wtedy ty poczujesz się niewinny.***
***
Michał Kubiak, spędzał Święta Bożego
Narodzenia w domu swoich rodziców. Zawsze panowała w nim magiczna atmosfera.
Żywa choinka pięknie ozdobiona przez panią domu, która aktualnie była w kuchni
i kończyła przygotowywać wigilijne potrawy. Młodsza siostra siatkarza układała
na stole talerze dla rodziny i jeden dla niezapowiedzianego gościa. Mężczyzna,
z uśmiechem na ustach obserwował poczynania krewnych. To były jego pierwsze
święta w gronie bliskich. Pierwsze od kilku dobrych lat. Wcześniej zawsze
spędzał je na treningach w obcym kraju. Czuł się wtedy bardzo źle. Nauczony, że
świata spędza się w rodzinnym gronie miał wrażenie, że wszyscy bliscy go
opuścili, a przecież tak nie było, bo w Polsce czekała na niego mama z
ulubionym daniem, tata ciekawy jego postępów i roztrzepana, młodsza o trzy lata
siostra. Głównie z powodu ich braku
podczas ważnych dla niego okazji Michał zaczął podrywać wszystkie dziewczyny,
które wydawały mu się atrakcyjne. Zazwyczaj były one na jedną lub góra dwie
noce. Właśnie z tego powodu rozpadł się jego związek z Moniką, która słysząc
doniesienia z Włoch, zostawiła go. Nikt, ze znajomych się temu nie dziwił. W
końcu nikt nie chce być zastępowany przez kogoś innego. Michał, swoje nawyki z
Włoch przywiózł do Polski i nie interesowało go to co ktoś o nim mówi i pisze.
Nie zamierzał się również zmieniać. Było mu dobrze, a można nawet pokusić się o
określenie, że idealnie. Nigdy nie zastanawiał się, co mogą czuć kobiety
potraktowane jak zabawka na jedną noc. Były mu potem obojętne. On nie kochał
tych dziewczyn. On je tylko i wyłącznie pożądał. Żadna z nich nie miała w sobie
tego co powinna mieć i co zatrzymałoby Michała przy niej na dłużej.
Zjawia się i znika
Śliczny taki Mister of America*****
Sam czekał na miłość. Był pewny, że
wybranka jego serca będzie wyjątkowa. Nie wiedział w czym ta wyjątkowość czy
też oryginalność będzie się objawiać, ale czuł, że wtedy jego serce zabije
szybciej, a nogi się ugną. To wtedy pozna królową swojego serca. Chciał się
zakochać, bo wtedy jego życie zmieniłoby swój bieg, a także wypełniałaby je
jakaś nieznana mu dotąd rzecz czy też uczucie. Z pewnością byłoby to coś czego
mu do tej pory brakowało. Coś co było jego brakującym elementem. Podobnie jak
wielu nie umiał tego nazwać. Ale to była po prostu miłość objawiająca się
w każdym geście ukochanej osoby i naszym.
W tym cholernym życiu potrzebna jest miłość, która
męczy, dusi i zabija… Bez niej jest wielka pustka.******
*Stephen
King
**Patrycja
Markowska – „Mamo”
***Varius Manx – „Bez”
****James Callaghan
*****Małgorzata Ostrowska – „Mister of America”
******Jim
Morrison
Oj Bartman, Bartman coś mi się zdaję, że ta żona to Ciebie w dziecko wrabia, a siostra doskonale go rozgryzła. W końcu, kto może znać go lepiej prawda? No i Kubiak nie podoba mi się to w jaki sposób traktuje dziewczyny tylko dlatego, że jeszcze nie znalazł tej jedynej. W końcu my jesteśmy stworzone po to, żeby nas pokochać, a nie traktować jak przedmiot. I coś mi się wydaję, że chyba ojciec Anastazji jest bliżej niż jej się to może wydawać. Moja Droga mówiłam CI, że to cudeńko i nie myliłam się. Nie wiem jak ja wytrzymam tyle czasu na następny odcinek, oj nie wiem. Ściskam
OdpowiedzUsuńNikt nie zna Cię lepiej niż rodzeństwo. Oni nawet w zwykłym liście umieją wywęszyć kłamstwo. Starałam się w jakiś sposób to wyjaśnić, ale nie w taki żeby go usprawiedliwić, więc doskonale to odczytałaś :). A co do Anastazji to życie i rozdział zatytułowany "ojciec" szykuje dla niej jeszcze nie jedną niespodziankę.
Usuńsama nie wiem co mi się tutaj bardziej podoba, czy szlachetny Zbyszek który mimo wcześniejszych zapewnień jak jego siostra wspomniała nigdy nie wziął by ślubu z obowiązku a jednak to zrobił, czy Michał który przejął tutaj rolę uwodziciela co przeważnie zawsze jest zarezerwowane dla pana Bartmana,
OdpowiedzUsuńja jestem podobnego zdania co Kasia, nie wiem po co Zbyszek pakował się w małżeństwo mógł przecież dać swojemu dziecku nazwisko, nawet ściągnąć do Warszawy żeby byli bliżej niego a nie od razu ślub, ale z drugiej strony ,chciał mu dać pełną rodzinę żeby malec był szczęśliwy, szkoda że nie pomyślał o własnym szczęściu
co do sytuacji Anastazji, znam podobną od podszewki ponieważ moja najbliższa siostra cioteczna też wychowywała się bez ojca i w pewnym stopniu wiem co ona czuje, Nastce wyraźnie go brakuje szkoda że mama jak i inni członkowie rodziny ukrywają przed nią kim był/jest jej ojciec
Nie wiem, czemu, ale ja bardzo polubiłam Miśka podrywacza i Zbyszka, poważnego człowieka, po prostu jakoś bardzo mi pasują do tej roli, ponieważ łatwo mi się o nich pisze. Bartman, po prostu działał pod wpływem impulsu i nie przemyślał innych wariantów jakie miał. Chciał postąpić najlepiej jak umiał.
UsuńUkrywanie tajemnicy odwróci się przeciwko nim, bo w końcu prawda wyjdzie na jaw.
Święta, święta i po świętach.. Coś mi tu nie gra z tym ojcem Anastazji.. Jej rodzicielka za bardzo to wszystko ukrywa.. Rozumiem może nie chcieć ona o nim pamiętać itd. ale dziewczyna ma prawo o nim coś wiedzieć nawet najgorszą prawdę.
OdpowiedzUsuńCo do Zbyszka to od początku nie podobało mi się jego małżeństwo z obowiązku. Siostra go rozgryzła i dobrze mówi. Powinien zrobić badania. Chłopczyk jest uroczy i do niego ciągnie ale nie koniecznie musi być jego.
A już totalnie nie podoba mi się zachowanie Kubiaka.. Michał z choinki się urwałeś.. Nas nie można tak traktować. Dziewczyna złamała Ci serce ale nic nie dzieje się bez przyczyny..
Buziole kochana i do następnego ;**
Dziewczyna nie wolno łamać serca.. tak tam miało być a nie że Kubiakowi ktoś złamał.. Wybacz ale już nie myśle..
UsuńSpoko
UsuńMichał, sam zranił swoją dziewczynę i dlatego go zostawiła. To on złamał jej serce. Co do Zbyszka, to mi jego zachowanie też się nie podoba, ale nie zapominajcie, że Iza coś przed nim ukrywa, a on po prostu nie chce być uważany za tchórza, którym by się okazał gdyby zrobił testy DNA. No Anastazja ma prawo znać prawdę...
UsuńMoże i Bartman powinien zrobić te testy choć sama nie wiem bo cały czas wierzy w to, że Krzyś jest jego synem i nie chce aby było inaczej... Iza raczej sama prawdy mu nie wyjawi bo wyszłaby na oszustkę i zraniła nie tylko Zbyszka, ale i swojego syna... a co do Anastazji to mam nadzieje, że kiedyś dowie się coś więcej o swoim ojcu:):) czekam z niecierpliwością na kolejny rozdiał:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*
Właśnie z jednej strony jest chęć poznania prawdy, a z drugiej strony synek, który skradł serce siatkarza ;). Myślę, że pojawienie się pewnej kobiety, która sama będzie szukała prawdy o swoim ojcu powinno pokazać Bartmanowi, że sprawdzenie prawdy nie jest niczym złym
UsuńTrochę mi to zajęło nim się doczołgałam i tutaj;p- wybacz. Michał mnie rozwala totalnie hahahahaha w ogóle nie wygląda na podrywacza, w życiu bym się po nim tego nie spodziewała, a jednak mnie to rozwala to jak skrzyżowanie buźki aniołka z charakterem diabełka;p i tak mam do niego słabość;p niech sobie podrywa do woli i tak trafi swój na swego;p więc poczekamy zobaczymy :). Panie Bartman ale Pan jest ułożonym, odpowiedzialnym mężczyzną;p to się gryzie hahahah gdzie ten charakterek?;p dziecko to jednak zmienia :) chyba się z misiem pozamieniali;p Ale bycie z kimś z obowiązku nie ma sensu, musi to zrozumieć. Cudo :)
OdpowiedzUsuńDaruję :D. Daruję :D. No, wybuchowy charakter Bartmana musiał zostać przez coś utemperowany :D. Padło na dziecko. I masz rację zamieniłam ich charakterami :D. A co się będę przejmować nie?:D
UsuńJedne święta a ile zmieniają :)
OdpowiedzUsuńWcale nie dziwię się Anastazji, bo każdy chciałby znać swojego ojca. To jakaś cząstka nas i zawsze pozostanie puste miejsce niewiedzy. Chciałabym, żeby to nie było tak, jak domniema, że jej ojciec nie zasługiwał na przebywanie z nimi, Anastazja potrzebuje oparcia w mężczyźnie...
Oj Zbigniew... Z tej rozmowy wnioskuję tylko tyle, że on zachował się fair i ogromnie szlachetnie, poświęcił się dla syna, który prawdopodobnie nie jest jego... Iza się nie popisała. Zbyszek to naprawdę super facet i przyznaje rację Kasi, ona jedna się we wszystkim połapała od razu. Reakcja Izy mówi sama za siebie! Nie wiem co ty z tym zrobisz, ale pewnie się nie zawiodę ;)
Misiu nasz kochany i piękny, przez ciebie teraz mi się z nim ta piosenka kojarzy i ci powiem że w sumie troszku pasuje ^^ Mister ;p
Oj oj, niegrzeczny, sobie uroił w główce, że takie zmienianie dziewczyn coś mu zastąpi, ale niestety to tylko złudzenie. Domniemam że rani wiele kobiet takim zachowaniem, oby w końcu dotarło do niego, bo skoro sam szuka miłości.. Żeby kiedyś to jakaś jego nie wykorzystała ;p
Przepraszam za super pośpiech, ale kuleję z tym wszystkim :* obiecuję poprawę :)
Pozdrawiam
Domniemania Anastazji, wynikają z tego, że dojrzewam w swoim stylu pisania... Nie chcę aby bohaterowie byli wszechwiedzący wszystko, jak to kiedyś robiłam. Teraz sporo się zmieniło. We wszystkim co napisałaś zgadzam się z Tobą. Zbyszek się pogubił, a Misiek szuka zastępstwa zamiast miłości.
Usuń