sobota, 21 lipca 2012

Rozdział 5 – „Kłamstwo zdąży obiec pół świata, zanim prawda włoży buty.****”


24 grudzień 2010 r.
            I nadszedł czas Świąt Bożego Narodzenia. Wigilię rodzina Mazur spędzała w mieszkaniu Ireneusza i jego żony. Anastazja, stała właśnie przy oknie w salonie. Udawała, że wypatrywała pierwszej gwiazdki. Tak naprawdę i tak nie była przydatna, bo jak chodząc o kulach mogła dekorować mieszkanie? Wolała udawać, że jej nie ma. W każde święta, nie zależnie od tego czy spędzała je sama we Włoszech czy też rodzina robiła jej nalot na mieszkanie myślała o NIM. O własnym ojcu, którego nigdy nie poznała. Był brakującym elementem w jej życiu. Puzzlem, który zaginął w trakcie przeprowadzki do nowego miejsca i miał nigdy się nie odnaleźć. Nawet nie wiedziała jak miał na nazwisko. Jerzy – tak miał na imię. Wiedziała tylko to, a w to była kropla w morzu. Nauczyła się już nie pytać mamy o nic, co było związane z przeszłością ojca, nim ją poznał. Nie chciała jej o tym mówić, a Irek cały czas powtarzał, że on nie jest odpowiednią osobą, która powinna jej o tym mówić. Próbowała różnych sposobów, żeby wyciągnąć od matki tak potrzebne jej informacje, ale każda próba kończyła się niepowodzeniem. Potrzebowała pomocy, a nikt nie był w stanie udzielić jej podstawowych informacji. Czuła, że nie wie, kim jest. Co z tego, że miała nazwisko? Kochającą i dbającą o to by niczego jej nie brakło rodziną? Ona ich też kochała, ale nie rozumiała, czemu w sprawie jej ojca, każdy nabierał wody w usta.
Myślę, że to jest najgorsze. Kiedy tajemnica pozostaje niewyjawiona nie z braku słuchacza, lecz braku zrozumienia.*
            To ją bardzo bolało. Częściowo domyślała się, czemu mama nic jej nie chce powiedzieć. Kobieta pewnie obawiała się, że Anastazja nie zrozumie jej decyzji, dlaczego zdecydowała być z jej ojcem. Siatkarka sama przed sobą przyznawała, że na początku może i dziwiłaby się rodzicielce, ale tak naprawdę była ostatnią osoba, która mogłaby matce prawić morały, ponieważ gdyby nie ich związek jej nigdy by nie było. Domyślała się również, że Hanna nie mówi jej prawdy, ponieważ to być może zabiłoby jej wyobrażenie o ojcu. Kobieta w ten sposób chciała ją chronić przed prawdą. Matka wiedziała, że w ten sposób rani swoje jedyne dziecko, ale to była jej decyzja i nie zamierzała jej zmieniać, nawet pod wpływem swojego brata, który już kilka razy próbował ją namówić, aby powiedziała Anastazji prawdę, bo dziewczyna na to zasługuje, a na domiar wszystkiego jest dorosła. Kobieta była nieugięta.
            Anastazja, po prostu w ciszy pogodziła się z decyzją rodzicielki, ale tylko, dlatego, że bardzo ją kochała i nie chciała sprawiać jej przykrości. Ale wiedziała jedno, że w końcu dowie się, kim był jej ojciec, bo przecież ma do tego prawo. Ma prawo wiedzieć, kim jest. A mama? Gdy Anastazja dojrzeje do tej decyzji zrozumie ją na pewno, ale teraz na pierwszym planie był powrót do gry i cieszenie się obecnością rodziny.
- Kocham cię tato – powiedziała siatkarka i udała się do stołu, aby razem z najbliższymi zjeść wigilijna kolację.
Musisz pozwolić mi dziś,
Wykraść kilka chwil.
Trochę zwariować i biec przed siebie byle gdzie.
Musisz pozwolić mi dziś,
na nowo znaleźć się!
Mamo, proszę uwierz mi
poradzę sobie! […]
Nie dawaj mi tysiąca dobrych rad,
bo kocham Cię i tak,
więc zaufaj mi raz!**
***
            Zbyszek, stał właśnie w kuchni i wycierał mokre talerze, które myła jego mama. Uśmiechnął się lekko. Kobieta, stanowczo nie zgadzała się na zakup zmywarki, którą nazywała ‘pokojówką’. Pani Bartman, twierdziła, że skoro tyle lat dawała sobie rady bez zmywarki to teraz tym bardziej nie jest jej potrzebna, bo na dwójkę ludzi to tylko zbędne wydawanie pieniędzy. Sytuacja komplikowała się, gdy nadchodziły większe uroczystości jak na ten przykład Święta Bożego Narodzenia. Wtedy zawsze musiał się znaleźć ktoś, kto wycierałby naczynia. W tę Wigilię, na ochotnika zgłosił się Zbyszek, co miało go uchronić przed opowiadaniem na temat jego ‘udanego’ życia rodzinnego. Nikt nie musiał wiedzieć, że tak naprawdę mężczyzna robi wszystko żeby jak najmniej czasu spędzać ze swoją żoną. Cieszył się, że rodzice Izy mieszkają daleko, a jego nie rozpoznawali, że on i jego partnerka, tylko grają zgodne i kochające się małżeństwo, bo tak naprawdę są dla siebie zupełnie obcymi ludźmi.
            Do kuchni weszła starsza o osiem lat siostra Zbigniewa – Katarzyna. Z uśmiechem na ustach i tanecznym krokiem podeszła do brata i mamy. W rodzinie Bartmanów panowały silne więzi rodzinne i wszyscy byli ze sobą bardzo zżyci. Zawsze mogli na siebie liczyć i mówili sobie wszystko. Niestety, Zbyszek, musiał złamać zasadę, aby nikogo nie potrzebnie nie martwić.
- Mamo, tata cię woła – powiedziała Kasia.
- Jak skończę zmywać, to podejdę. Niech poczeka – zakomunikowała pani Bartman córce.
- Ale wiesz, że Leon jest niecierpliwy. Ja skończę zmywać – stwierdziła dziewczyna.
            Kobieta, wytarła ręce w ścierkę i wyszła do salonu gdzie siedział jej mąż. Kasia, założyła fartuszek i podeszła do zlewu, aby dokończyć zmywanie.
- Co mi jeszcze powiesz Braciszku? – spytała.
- A co chcesz wiedzieć? Swoją drogą to kiedy poznam twojego faceta? Ile jesteście już razem? Cztery lata? A on nigdy z nami świąt nie spędził – powiedział Zbyszek.
- Wszystko w swoim czasie.
- Kasia, a może ty wcale nikogo nie masz? – spytał Zbyszek, ze śmiechem.
            Siostra siatkarza, spojrzała na niego wzrokiem bazyliszka, a chwilę później wybuchła śmiechem, a jej długie czarne loki zaczęły się delikatnie poruszać. Wyglądała uroczo.
- Oczywiście żartuję. U rodziców jest?
- Tak. U rodziców. A co u ciebie i Izy?
            Bartman, momentalnie spoważniał, a jego ciało napięło się do granic możliwości. Nie chciał z nikim o tym rozmawiać. On, uważał, że po prostu to jest jego sprawa, co robi ze swoim życiem. Uważał, że dla, dobra dziecka powinien ożenić się z jego matką i tak też zrobił. Mimo tego, że pytanie jego siostry było zupełnie niewinne, to on postanowił się mieć na baczności, ponieważ jego siostra była najlepsza w wyciąganiu od ludzi ich tajemnic. Kilka razy to już na nim wypróbowała i dlatego doskonale wiedział czego powinien się spodziewać. W swoim zachowaniu Bartman, nie wiedział nic złego. Po prostu chciał dać swojemu synowi normalną rodzinę. Podobną do tej w której on sam się wychował. Wiedział, że podstawową różnica jest brak miłości między nim, a Izabelą. Jego rodzice pobrali się z miłości, a ona to zrobił z poczucia obowiązku. Starał się być dobrym ojcem i to było dla niego najważniejsze. Mimo, że nie kochał Izy to postanowił, że nigdy jej nie zdradzi. W ten sposób chciał okazać jej szacunek, bo miłości nie był w stanie. Nie umiał jej pokochać mimo tego, że bardzo się starał.
Dotykasz mnie i sprawiasz, że
już prawie wierzę w twoje słowa.
Lecz gasisz ogień szybko zbyt.
Czy wiesz jak marznę w tych ramionach?***
            Ona była jego kompletnym przeciwieństwem. I u nich nie sprawdziło się powiedzenie, że przeciwieństwa się przyciągają.
- U nas? Wszystko dobrze. Krzyś, rośnie jak na drożdżach i wcale nie jest do mnie podobny – powiedział Zbyszek, starając się aby jego głos zabrzmiał naturalnie.
- Zauważyłam, że ma rude włoski, ale wygląda z nimi uroczo. Może ma je po ojcu Izy? – spytała Kasia.
- Możliwe. Nie wiem, ale bardzo go kocham, a on jest też bardzo spokojny. Zwłaszcza kiedy jest ze mną. Podobno przy Izie cały czas płacze.
- Oj, Zbyszek, zawsze miałeś smykałkę i podejście do dzieci. Zawsze cię uwielbiały – na te słowa brunet uśmiechnął się do siostry.
- Dzięki.
- Ale wiesz, co zauważyłam, że między wami czegoś brakuje. Nie chciałam o tym mówić przy mamie, ale czy ty ją kochasz?
- Co to za pytanie? Oczywiście, ż tak – Zbyszek udawał obudzonego.
- Mnie nie oszukasz. Widzę, że nic do niej nie czujesz. Jest ci zupełnie obojętna. Nie patrzysz na nią gdy coś do ciebie mówi. Zbywasz ją półsłówkami.
            To był cios poniżej pasa. Jego siostra go rozgryzła i nie było większego sensu ukrywania przed nią prawdy.
- Dobrze. Wygrałaś. Nie kocham jej i nigdy nie kochałem. Wpadliśmy i dlatego jest Krzyś. Poznałem ją w klubie i spędziłem noc. I nie praw mi kazań. Naważyłem sobie piwa to sam je wypiję – powiedział Zbyszek i zrobiło mu się lżej, że komuś o tym powiedział.
- Brat, ale czemu zrobiłeś coś czego nigdy nie pochwalałeś? Zawsze powtarzałeś, że nigdy nie ożenisz się z powodu dziecka, obowiązku.
- Łatwo się mówi, gdy nie jest się w danej sytuacji. Nie mogłem pozwolić, aby moje dziecko było byle gdzie i nie miało tego co potrzebuje.
- Ale nie musiałeś od razu się z nią żenić. Mogłeś dać dziecku swoje nazwisko. A tak? Sam sobie zawiązałeś pętlę na szyję.
- Kasia… - nie powiedział nic, ponieważ siostra mu nie dała.
- Co Kasia?!
- Iza, pochodzi z najgorszej dzielnicy Gdańska. Chciałabyś, aby tam wychowywał się twój chrześniak?
- Zbyszek, ale zrobiłeś chociaż testy DNA? Może ona cię oszukała. Uwierzyłeś jej na słowo?
- Testy DNA to wyparcie się ojcostwa. Krzyś, jest moim synem i przestań mnie pouczać. Ciekawe co ty byś zrobiła będąc w mojej sytuacji.
- Na pewno nie to co ty.
            Rodzeństwo, nie miało kompletnie pojęcia, że ich rozmowie przysłuchuje się ktoś trzeci. Iza, stała tuż za drzwiami i słyszała każde ich słowo. Bolał ją każdy wyraz, który padał z ust jej męża. Fakt jest faktem, że od początku nie ukrywał, że nie będzie jej w stanie pokochać i żeni się z nią z powodu Krzysia. Blondynka cały czas jednak wierzyła, że Zbyszek ją kiedyś pokocha i – mimo nieudanego startu – stworzą prawdziwą rodzinę, o której marzyli. Teraz to wszystko wydało się nie realne. Sama zgotowała sobie taki los ukrywając przed nim prawdę.
Kłamstwo zdąży obiec pół świata, zanim prawda włoży buty.****
            Teraz musiała robić wszystko, żeby nie dowiedział się tego co ukrywała. Zadrżała gdy usłyszała jak siostra Zbyszka wspomina o testach na ojcostwo. Iza, nie mogła na to pozwolić. Musiała utwierdzać Bartmana w przekonaniu, że Krzyś jest jego dzieckiem. Dzięki temu i ona i on mieli zapewnione dostanie życie i przyszłość. Gdyby tylko włosy Krzysia nie były rude to może i Katarzyna Bartman nie zapaliłaby się czerwona lampka w głowie.
            Iza, już przyzwyczaiła się do tego, że jej maż kompletnie się nią nie interesuje. Nie stara się ukryć swojej niechęci. Ona zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia, a potem z każdym dniem jej nieodwzajemniona miłość się pogłębiała. On natomiast czuł się jak zwierzę w klatce i tylko na treningu mógł być w jakiś sposób sobą.
Wieczorem dasz mi garść dusznego bzu
bym mogła w nim utopić cierpki ból,
a wtedy ty poczujesz się niewinny.***
***
            Michał Kubiak, spędzał Święta Bożego Narodzenia w domu swoich rodziców. Zawsze panowała w nim magiczna atmosfera. Żywa choinka pięknie ozdobiona przez panią domu, która aktualnie była w kuchni i kończyła przygotowywać wigilijne potrawy. Młodsza siostra siatkarza układała na stole talerze dla rodziny i jeden dla niezapowiedzianego gościa. Mężczyzna, z uśmiechem na ustach obserwował poczynania krewnych. To były jego pierwsze święta w gronie bliskich. Pierwsze od kilku dobrych lat. Wcześniej zawsze spędzał je na treningach w obcym kraju. Czuł się wtedy bardzo źle. Nauczony, że świata spędza się w rodzinnym gronie miał wrażenie, że wszyscy bliscy go opuścili, a przecież tak nie było, bo w Polsce czekała na niego mama z ulubionym daniem, tata ciekawy jego postępów i roztrzepana, młodsza o trzy lata siostra.  Głównie z powodu ich braku podczas ważnych dla niego okazji Michał zaczął podrywać wszystkie dziewczyny, które wydawały mu się atrakcyjne. Zazwyczaj były one na jedną lub góra dwie noce. Właśnie z tego powodu rozpadł się jego związek z Moniką, która słysząc doniesienia z Włoch, zostawiła go. Nikt, ze znajomych się temu nie dziwił. W końcu nikt nie chce być zastępowany przez kogoś innego. Michał, swoje nawyki z Włoch przywiózł do Polski i nie interesowało go to co ktoś o nim mówi i pisze. Nie zamierzał się również zmieniać. Było mu dobrze, a można nawet pokusić się o określenie, że idealnie. Nigdy nie zastanawiał się, co mogą czuć kobiety potraktowane jak zabawka na jedną noc. Były mu potem obojętne. On nie kochał tych dziewczyn. On je tylko i wyłącznie pożądał. Żadna z nich nie miała w sobie tego co powinna mieć i co zatrzymałoby Michała przy niej na dłużej.
Zjawia się i znika
Śliczny taki Mister of America*****
            Sam czekał na miłość. Był pewny, że wybranka jego serca będzie wyjątkowa. Nie wiedział w czym ta wyjątkowość czy też oryginalność będzie się objawiać, ale czuł, że wtedy jego serce zabije szybciej, a nogi się ugną. To wtedy pozna królową swojego serca. Chciał się zakochać, bo wtedy jego życie zmieniłoby swój bieg, a także wypełniałaby je jakaś nieznana mu dotąd rzecz czy też uczucie. Z pewnością byłoby to coś czego mu do tej pory brakowało. Coś co było jego brakującym elementem. Podobnie jak wielu nie umiał tego nazwać. Ale to była po prostu miłość objawiająca się w każdym geście ukochanej osoby i naszym.
W tym cholernym życiu potrzebna jest miłość, która męczy, dusi i zabija… Bez niej jest wielka pustka.******
*Stephen King
**Patrycja Markowska – „Mamo”
***Varius Manx – „Bez”
****James Callaghan
*****Małgorzata Ostrowska – „Mister of America”
******Jim Morrison

14 komentarzy:

  1. Oj Bartman, Bartman coś mi się zdaję, że ta żona to Ciebie w dziecko wrabia, a siostra doskonale go rozgryzła. W końcu, kto może znać go lepiej prawda? No i Kubiak nie podoba mi się to w jaki sposób traktuje dziewczyny tylko dlatego, że jeszcze nie znalazł tej jedynej. W końcu my jesteśmy stworzone po to, żeby nas pokochać, a nie traktować jak przedmiot. I coś mi się wydaję, że chyba ojciec Anastazji jest bliżej niż jej się to może wydawać. Moja Droga mówiłam CI, że to cudeńko i nie myliłam się. Nie wiem jak ja wytrzymam tyle czasu na następny odcinek, oj nie wiem. Ściskam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikt nie zna Cię lepiej niż rodzeństwo. Oni nawet w zwykłym liście umieją wywęszyć kłamstwo. Starałam się w jakiś sposób to wyjaśnić, ale nie w taki żeby go usprawiedliwić, więc doskonale to odczytałaś :). A co do Anastazji to życie i rozdział zatytułowany "ojciec" szykuje dla niej jeszcze nie jedną niespodziankę.

      Usuń
  2. sama nie wiem co mi się tutaj bardziej podoba, czy szlachetny Zbyszek który mimo wcześniejszych zapewnień jak jego siostra wspomniała nigdy nie wziął by ślubu z obowiązku a jednak to zrobił, czy Michał który przejął tutaj rolę uwodziciela co przeważnie zawsze jest zarezerwowane dla pana Bartmana,
    ja jestem podobnego zdania co Kasia, nie wiem po co Zbyszek pakował się w małżeństwo mógł przecież dać swojemu dziecku nazwisko, nawet ściągnąć do Warszawy żeby byli bliżej niego a nie od razu ślub, ale z drugiej strony ,chciał mu dać pełną rodzinę żeby malec był szczęśliwy, szkoda że nie pomyślał o własnym szczęściu

    co do sytuacji Anastazji, znam podobną od podszewki ponieważ moja najbliższa siostra cioteczna też wychowywała się bez ojca i w pewnym stopniu wiem co ona czuje, Nastce wyraźnie go brakuje szkoda że mama jak i inni członkowie rodziny ukrywają przed nią kim był/jest jej ojciec

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czemu, ale ja bardzo polubiłam Miśka podrywacza i Zbyszka, poważnego człowieka, po prostu jakoś bardzo mi pasują do tej roli, ponieważ łatwo mi się o nich pisze. Bartman, po prostu działał pod wpływem impulsu i nie przemyślał innych wariantów jakie miał. Chciał postąpić najlepiej jak umiał.
      Ukrywanie tajemnicy odwróci się przeciwko nim, bo w końcu prawda wyjdzie na jaw.

      Usuń
  3. Święta, święta i po świętach.. Coś mi tu nie gra z tym ojcem Anastazji.. Jej rodzicielka za bardzo to wszystko ukrywa.. Rozumiem może nie chcieć ona o nim pamiętać itd. ale dziewczyna ma prawo o nim coś wiedzieć nawet najgorszą prawdę.
    Co do Zbyszka to od początku nie podobało mi się jego małżeństwo z obowiązku. Siostra go rozgryzła i dobrze mówi. Powinien zrobić badania. Chłopczyk jest uroczy i do niego ciągnie ale nie koniecznie musi być jego.
    A już totalnie nie podoba mi się zachowanie Kubiaka.. Michał z choinki się urwałeś.. Nas nie można tak traktować. Dziewczyna złamała Ci serce ale nic nie dzieje się bez przyczyny..
    Buziole kochana i do następnego ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziewczyna nie wolno łamać serca.. tak tam miało być a nie że Kubiakowi ktoś złamał.. Wybacz ale już nie myśle..

      Usuń
    2. Michał, sam zranił swoją dziewczynę i dlatego go zostawiła. To on złamał jej serce. Co do Zbyszka, to mi jego zachowanie też się nie podoba, ale nie zapominajcie, że Iza coś przed nim ukrywa, a on po prostu nie chce być uważany za tchórza, którym by się okazał gdyby zrobił testy DNA. No Anastazja ma prawo znać prawdę...

      Usuń
  4. Może i Bartman powinien zrobić te testy choć sama nie wiem bo cały czas wierzy w to, że Krzyś jest jego synem i nie chce aby było inaczej... Iza raczej sama prawdy mu nie wyjawi bo wyszłaby na oszustkę i zraniła nie tylko Zbyszka, ale i swojego syna... a co do Anastazji to mam nadzieje, że kiedyś dowie się coś więcej o swoim ojcu:):) czekam z niecierpliwością na kolejny rozdiał:)
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie z jednej strony jest chęć poznania prawdy, a z drugiej strony synek, który skradł serce siatkarza ;). Myślę, że pojawienie się pewnej kobiety, która sama będzie szukała prawdy o swoim ojcu powinno pokazać Bartmanowi, że sprawdzenie prawdy nie jest niczym złym

      Usuń
  5. Trochę mi to zajęło nim się doczołgałam i tutaj;p- wybacz. Michał mnie rozwala totalnie hahahahaha w ogóle nie wygląda na podrywacza, w życiu bym się po nim tego nie spodziewała, a jednak mnie to rozwala to jak skrzyżowanie buźki aniołka z charakterem diabełka;p i tak mam do niego słabość;p niech sobie podrywa do woli i tak trafi swój na swego;p więc poczekamy zobaczymy :). Panie Bartman ale Pan jest ułożonym, odpowiedzialnym mężczyzną;p to się gryzie hahahah gdzie ten charakterek?;p dziecko to jednak zmienia :) chyba się z misiem pozamieniali;p Ale bycie z kimś z obowiązku nie ma sensu, musi to zrozumieć. Cudo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daruję :D. Daruję :D. No, wybuchowy charakter Bartmana musiał zostać przez coś utemperowany :D. Padło na dziecko. I masz rację zamieniłam ich charakterami :D. A co się będę przejmować nie?:D

      Usuń
  6. Jedne święta a ile zmieniają :)
    Wcale nie dziwię się Anastazji, bo każdy chciałby znać swojego ojca. To jakaś cząstka nas i zawsze pozostanie puste miejsce niewiedzy. Chciałabym, żeby to nie było tak, jak domniema, że jej ojciec nie zasługiwał na przebywanie z nimi, Anastazja potrzebuje oparcia w mężczyźnie...
    Oj Zbigniew... Z tej rozmowy wnioskuję tylko tyle, że on zachował się fair i ogromnie szlachetnie, poświęcił się dla syna, który prawdopodobnie nie jest jego... Iza się nie popisała. Zbyszek to naprawdę super facet i przyznaje rację Kasi, ona jedna się we wszystkim połapała od razu. Reakcja Izy mówi sama za siebie! Nie wiem co ty z tym zrobisz, ale pewnie się nie zawiodę ;)
    Misiu nasz kochany i piękny, przez ciebie teraz mi się z nim ta piosenka kojarzy i ci powiem że w sumie troszku pasuje ^^ Mister ;p
    Oj oj, niegrzeczny, sobie uroił w główce, że takie zmienianie dziewczyn coś mu zastąpi, ale niestety to tylko złudzenie. Domniemam że rani wiele kobiet takim zachowaniem, oby w końcu dotarło do niego, bo skoro sam szuka miłości.. Żeby kiedyś to jakaś jego nie wykorzystała ;p
    Przepraszam za super pośpiech, ale kuleję z tym wszystkim :* obiecuję poprawę :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Domniemania Anastazji, wynikają z tego, że dojrzewam w swoim stylu pisania... Nie chcę aby bohaterowie byli wszechwiedzący wszystko, jak to kiedyś robiłam. Teraz sporo się zmieniło. We wszystkim co napisałaś zgadzam się z Tobą. Zbyszek się pogubił, a Misiek szuka zastępstwa zamiast miłości.

      Usuń